Szlachetny łowca przestworzy

Ks. Witold Lesner

|

Gość Zielonogórsko-Gorzowski 31/2012

publikacja 02.08.2012 00:15

Miłośnik ptaków drapieżnych. – Gdy widzę sokoła w locie… Ta szybkość, zwinność, elegancja i harmonia ruchów to dla mnie największa radość. Może lecieć z prędkością ok. 300 km/h w najgęstszych gałęziach! To trzeba zobaczyć... – mówi Sławomir Kujawski z Bieniowa niedaleko Żar.

 Jednym z podstawowych etapów szkolenia ptaków drapieżnych jest trening do wabidła, dzięki któremu ptaka uczy się wracania do sokolnika Jednym z podstawowych etapów szkolenia ptaków drapieżnych jest trening do wabidła, dzięki któremu ptaka uczy się wracania do sokolnika
Monika Jakubowska

Od dzieciństwa miałem zamiłowanie do ptaków. Zawsze chciałem się nimi zajmować. Jednak dopiero w 2004 roku, gdy już miałem pracę i rodzinę, mogłem zacząć spełniać tę pasję – wyznaje sokolnik. By zajmować się hodowlą ptaków drapieżnych, trzeba należeć do koła łowieckiego i zdać odpowiednie egzaminy. – Tylko Polski Związek Łowiecki może takie egzaminy przeprowadzać. Zdać trzeba teorię i praktykę. Wiedza np. z biologii to m.in. znajomość najczęstszych chorób i sposoby ich leczenia, a egzamin praktyczny obejmuje tzw. szkolenie łowieckie, czyli trening do wabidła i trening latawcowy – wymienia sokolnik. Obecnie Sławomir Kujawski należy do Koła Łowieckiego „Ryś” Niedoradz z siedzibą w Bobrownikach oraz działa w Krajowym Klubie Ochrony Ptaków Drapieżnych „Gniazdo Sokolników” w Warszawie. Ptaki drapieżne, które hodują sokolnicy, dzielą się zasadniczo na dwie grupy: niskiego lotu (rodzina jastrzębi) i wysokiego lotu (rodzina sokołów). Są oczywiście i inne: rarogi, myszołowy, sowy czy orły, jednak to jastrzębie, a przede wszystkim sokoły są najbardziej cenione. – Myszołów jest nieużyteczny łowiecko, bo ma za małe łapy w cęgach i dlatego może łapać tylko drobną zwierzynę. Stąd zresztą wzięła się jego nazwa. Orły są pod ścisłą ochroną. O jastrzębiach mówi się natomiast, że to bandyci, ponieważ podczas łowów nie odpuści niczemu. Potrafi tak długo gonić swoją ofiarę, aż ją dopadnie – wyjaśnia Sławomir Kujawski. – Natomiast sokół to co innego. Nazywa się go szlachcicem na łowach. On uderza tylko raz, jak złapie, jest ofiara, ale jak nie złapie, to odchodzi i nie próbuje drugi raz łapać. Uznaje swoją porażkę i darowuje życie. Ta szlachetność sokoła dużo go kosztuje, ponieważ tylko ok. 10 proc. jego ataków jest skutecznych – wyjaśnia miłośnik ptaków.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.