Winnica thalloris

Krzysztof Król

|

Gość Zielonogórsko-Gorzowski 37/2012

publikacja 13.09.2012 00:15

Zielonogórskie winobranie. – To najprawdziwsza pod słońcem kraina winorośli – zapewnia winiarz Mirosław Kuleba.

 Mirosław Kuleba w Winnicy  św. Jadwigi Mirosław Kuleba w Winnicy św. Jadwigi
Krzysztof Król

Zielonogórski region winiarski jest najdalej na północ wysuniętym zwartym obszarem uprawy winorośli w Europie. Przed II wojną światową granice regionu, zwanego wschodnioniemieckim obszarem winiarskim, rozciągały się od Bytomia Odrzańskiego do Świebodzina, Krosna Odrzańskiego po Kopanicę. – Zielona Góra znajdowała się w środku tego obszaru i była w XIX wieku jego największą gminą winiarską, a także centralnym punktem handlu winem i przetwórstwa winogron – tłumaczy Mirosław Kuleba, redaktor naczelny pisma „Winiarz Zielonogórski”, wydawanego przez Zielonogórskie Stowarzyszenie Winiarskie, oraz autor takich książek jak: „Ampelografia Zielonej Góry”, opisująca odmiany i gatunki winorośli uprawianych w regionie Zielonej Góry, oraz „Topografia winiarska Zielonej Góry”, prezentująca historyczne obiekty związane z uprawą winorośli i produkcji wina.

XIX-wieczny rozkwit

Według tradycji ustnej, pierwsze winnice powstały w rejonie Zielonej Góry już ok. 1150 roku. Prawdopodobnie krzewy winorośli zawędrowały w nasze okolice za sprawą flamandzkich osadników. – Około 1150 roku grupy flandryjskich tkaczy i rolników ciągnęły na Węgry przez terytorium Śląska. W swoich taborach wieźli nie tylko beczki z winem, ale też, bez wątpienia, sadzonki na założenie nowych winnic – wyjaśnia Mirosław Kuleba. Prawdziwy rozkwit winiar- stwa przyszedł w XIX wieku. W 1900 roku w obrębie miasta uprawiano ponad 700 hektarów winnic, które były podzielone na rewiry lub rejony. – Jeden rewir mógł się składać z kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu odrębnych plantacji, należących do różnych właścicieli. Według rejestrów hipotecznych, istniało wówczas 2220 winnic w 51 rewirach – wyjaśnia Mirosław Kuleba. – O randze winnicy i powadze winiarza świadczyło istnienie na plantacji domu winiarskiego. Księgi podatkowe zielonogórskiego Sądu Obwodowego na rok 1865 poświadczają istnienie 697 domów winiarskich i ogrodowych, na rok 1910 – 546.

Oko kuropatwy

Pokutuje niesłuszna opinia, że tutejsze wino jest kwaśne. Powodem był zapewne pogląd powtarzany w znaczących wtedy publikacjach. – W 1743 r. ukazał się gigantyczny leksykon Zedlera, niemieckie kompendium ówczesnej wiedzy o świecie, nieodzowny nabytek każdej szanującej się biblioteki i wyrocznia we wszystkich poruszanych kwestiach. Cóż znajdujemy w 35. tomie tego dzieła? „Wino produkuje Śląsk, oprócz Zielonej Góry, w Krośnie i Bytomiu, jednak jest ono złej jakości, niekoniecznie zdrowe”. Inni przepisywali to zdanie, a w jednej z prac dopisano nawet: „Ponieważ mieszkańcy dobrze wiedzą, że wina z Węgier, Italii, Szampanii i znad Renu smakują lepiej” – wyjaśnia M. Kuleba. Powtarzane zdanie nie promowało zielonogórskiego wina, ale ono obroniło się samo. Wino produkowane na tych terenach nie tylko nie było „złej jakości”, ale w historii było oceniane bardzo wysoko. – Okazało się, że nasza kwasowość, która jest nieco podwyższona, ale nie dyskwalifikująca, jest zaletą przy produkcji szampana – wyjaśnia Kuleba. W Winnym Grodzie produkowano też szampana. – 19 lutego 1926 roku spółka trzech przedsiębiorców: Karla Samuela Häuslera, fabrykanta Friedricha Adolfa Förstera i jego szwagra kupca Augusta Gremplera dała początek pierwszej i w swoim czasie największej w Niemczech wytwórni szampana, znanej później jako Grempler & Co. – tłumaczy Kuleba. – Produkowany tu szampan był tłoczony na biało z czerwonych winogron szczepu pinot noir. Różowy trunek określano jako „oko kuropatwy”, oeil de Perdrix – dodaje. Zielonogórski szampan został nagrodzony m.in. złotym medalem na Wystawie Światowej w Paryżu w 1855 roku.

Dziękujemy wszyscy Bogu

Od 1846 roku w Zielonej Górze obchodzono jesienią święto winobrania. Tak to wspomina kronikarz Heinrich Adolph Pilz: „Dzięki wyśmienitym zbiorom winogron miejscowe władze wpadły na pomysł urządzenia specjalnego święta ludowego, nazwanego też dziękczynnym lub świętem przyjaźni. Do wspólnego biesiadowania zostali zaproszeni wszyscy winiarze i wszystkie winiarki z całego miasta i okolicznych wsi oraz właściciele ogrodów. (…) Całość rozpoczęła się na Nowym Rynku wcześnie, bo o 8 rano. Stanęło tam 1300 osób trzymających łopoczące chorągwie, a przez miasto biegł przemiły rytm dźwięcznej muzyki. Zaintonowano pieśń: »Dziękujemy wszyscy Bogu«. (…) Całość ruszyła do kościołów w których równocześnie odprawiano msze święte. Po mszach mowę do zebranych wygłosił z wieży ratuszowej burmistrz Krűger. Po tym pochód ruszył ponownie w kierunku Nowego Rynku”. W XIX wieku Zielona Góra zasłynęła także jako kurort stosujący kurację winogronową. Pomysłodawcą był dr Ewald Wolff, królewski fizyk powiatowy z Zielonej Góry. – Na ampeloterapię składały się odpowiednia dieta i czynny wypoczynek pośród winnic. Kurs rozpoczynał się po osiągnięciu przez winogrona pełnej dojrzałości w połowie lub pod koniec października i trwał od 3 do 6 tygodni – opowiada M. Kuleba.

Twórzmy szlaki

Winne Wzgórze, Muzeum Wina, odnowiony Stary Rynek i Deptak oraz święto winobrania w Zielonej Górze przypominają o dawnych tradycjach. Choć tutaj historia winiarstwa jest niemal na każdym kroku, wciąż brakuje ścieżek edukacyjnych. Takie szlaki zaproponował Przemysław Karwowski w aneksie do wspomnianej książki „Topografia Zielonej Góry”. Przede wszystkim jednak od kilkunastu lat winiarstwo w Lubuskiem dzięki winiarzom pasjonatom odradza się.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.