Taniec z małżonkami

Krzysztof Król

|

Gość Zielonog.-Gorz. 02/2013

publikacja 10.01.2013 00:00

Niezwykła muzyczna terapia. – Często mężczyźni mówią już na samym początku: „Ale ja i tak nie nauczę się tańczyć”. A ja pytam: „A kto panu to powiedział?”. Nad wszystkim można pracować – przekonuje nauczyciel tańca Dominika Górska--Jabłońska.

Alicja i Dariusz Podgajni w tańcu Alicja i Dariusz Podgajni w tańcu
reprodukcja Krzysztof Król

Nie ma ludzi, którzy nie słyszą muzyki i mają tylko dwie lewe nogi. Skoro mówisz, że nie umiesz tańczyć, to znaczy, że jeszcze nie umiesz – uważa Dominika Górska-Jabłońska, nauczyciel tańca, organizatorka turniejów i szefowa Szkoły Tańca „Gracja” w Zielonej Górze. Zaczyna się oczywiście od kroków, ale to nie wszystko. – Mężczyzna musi sobie uświadomić, że on tu rządzi, a kobieta ma się poddać w tańcu partnerowi i wtedy para ma szansę zaistnieć. Przy tym wszystkim nauka kroków to drobiazg – dodaje.

Kilometry przetańczonego parkietu

Taniec wyssała z mlekiem matki. – Moja mama założyła szkołę tańca, w której z siostrą tańczyłyśmy od dziecka, a na poważnie od 7. roku życia. Moja mama Alicja była jedną z prekursorek dziecięcego tańca towarzyskiego w Polsce. Współtworzyła przepisy i zasady współzawodnictwa wśród najmłodszych oraz pierwsze formacje dziecięce – opowiada Dominika Górska-Jabłońska. Z czasem rozpoczęła indywidualną karierę sportową, poprzez kategorie dziecięce, juniorów, aż do par dorosłych. – Jako nastolatka doszłam do mistrzowskiej klasy S w obu stylach. To najwyższy stopień sportowy w tańcu towarzyskim – mówi pani Dominika. – Do dziś przeszłam wiele tanecznych szczebli. Najpierw jako tancerka, później sędzia, skrutiner i prowadzący turnieje – dodaje.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.