Miej serce – daj termos

Gość Zielonogórsko-Gorzowski 11/2013

publikacja 14.03.2013 00:15

Z s. Ritą Stasińską ZJSM, pielęgniarką w Hospicjum im. bł. Jana Pawła II przy parafii św. Józefa w Zielonej Górze, rozmawia Krzysztof Król.

 S. Rita Stasińska ze Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego jest przełożoną zielonogórskiej wspólnoty S. Rita Stasińska ze Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego jest przełożoną zielonogórskiej wspólnoty
Krzysztof Król

Krzysztof Król: Czym są uczynki miłosierdzia?

S. Rita Stasińska: – Dla mnie to taka zachęta Jezusa, który podpowiada nam, co możemy zrobić, aby dostać się do nieba. Szczególnie pierwsze trzy uczynki miłosierdzia względem ciała dotyczą podstawowych potrzeb człowieka. Te proste gesty praktycznie nic nie kosztują, nie przekraczają naszych możliwości i nie wymagają wielkiego nakładu czasu. Jezus na sądzie ostatecznym nie powie „prosiłem o jedzenie, a nie daliście Mi jeść”, ale powie: „byłem głodny, a nie daliście Mi jeść”. By dostrzec tę różnicę, potrzeba wyobraźni miłosierdzia.

Wyobraźnia miłosierdzia?

– Dla mnie to dostrzeganie takich rzeczy, których na pierwszy rzut oka nie widać. Czasem ktoś jest głodny albo chce mu się pić, ale z różnych względów nie powie nam o tym. Wtedy właśnie potrzeba wyobraźni miłosierdzia, aby „czytać” z tego chorego. Byłam zachwycona ostatnim pomysłem młodzieży z Pogotowia Opiekuńczego w Zielonej Górze, która w parafii św. Józefa zbierała termosy dla bezdomnych. Pewnie żaden z nich nie przyszedł powiedzieć, że potrzebuje termosu, ale młodzi pomyśleli, że skoro na dworze jest mróz, to im się przyda. Każdy może pomagać na miarę własnych możliwości. Czasem nie trzeba szukać daleko.

Hospicjum chyba stwarza mnóstwo okazji do uczynków miłosierdzia?

– To normalne, że karmimy chorych, dajemy im pić czy ubieramy, ale trzeba pamiętać, że uczynki miłosierdzia nie mogą być tylko pracą. W tym musi być coś więcej. Wszak można podać jedzenie w taki sposób, że chory nie będzie chciał nawet otworzyć ust i będzie się nas bał. Przede wszystkim chodzi o to, aby karmić, ubierać, przewijać, myć czy dawać zastrzyk… z miłością. Czułabym się bezpiecznie, gdyby kiedyś Pan Jezus zapytał mnie: „Siostro Rito, ilu chorym dałaś jeść? ilu chorym zrobiłaś zastrzyk? ilu chorych umyłaś?”, bo liczby byłyby imponujące! Ale Jezus zapyta po prostu: „ile z tego zrobiłaś z miłością?”. Rutyna wkrada się, kiedy brakuje miłości. A skoro Bóg zapyta o miłość, to trzeba ją ciągle „uzupełniać”. Nie ma mocnych. Nie będę dobra dla chorych i nie będę odczytywać ich pragnień, jeśli w moim życiu zabraknie modlitwy i sakramentów.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.