„Kaziuki” w Skansenie

Katarzyna Buganik

publikacja 17.03.2013 16:55

Wielkanocny targ „Kaziuki” odbył się 17 marca w Muzeum Etnograficznym w Ochli.

Kiermasz wielkanocny w Skansenie Kiermasz wielkanocny w Skansenie
„Kaziuki” to jarmark odpustowy odbywający się w Wilnie od 1636 roku w dzień św. Kazimierza. Tradycję tę przywieźli na ziemię lubuską przesiedleńcy wywodzący się z Wileńszczyzny
Katarzyna Buganik/GN

Na kiermaszu można było nabyć m.in. świąteczne ozdoby, pisanki, palmy, stroiki na stół wielkanocny, foremki do masła, haftowane serwetki i obrusy oraz koszyczki na święconkę. Nie zabrakło również słodkości i swojskiego wileńskiego jadła. Były bliny, rosół z kołdunami, chleb i obwarzanki. Uczestnicy targu mogli również m.in. obejrzeć występy ludowych zespołów i posłuchać muzyki w ich wykonaniu. Na scenie wystąpiły: „Perły sunsiadki”, „Kryniczeńka, „Krajna”, „Drewno” i „Szli do wsi”. Atrakcją jarmarku był także kataryniarz Tadeusz Zajdowicz z Leszna, który prezentował swój ponadstuletni instrument. – To najstarsza, najprawdziwsza, oryginalna kataryna w Polsce. Ma 110 lat. Wydawało by się, że gra na tym instrumencie to nic trudnego, ale to grymaśna katarynka. Trzeba nie tylko kręcić korbą, ale również ustawiać gzymsy, klawiaturę i odpowiednio kręcić do melodii – wyjaśnia kataryniarz.

Targ cieszył się dużym zainteresowaniem nie tylko Lubuszan, ale także gości spoza województwa. – Przyjeżdżam na „Kaziuki”, by nabyć ozdoby na stół wielkanocny i palmy. W sklepach wszystko jest takie samo, a tutaj mamy prawdziwe rękodzieło – zauważa Zofia z Zielonej Góry. – Chcę kupić ozdoby świąteczne do domu. Jestem zainteresowana kraszankami i palmami oraz dobrą kiełbaską. Z rodziną przyjeżdżam tu co roku, by pielęgnować tę tradycję i uczyć dzieci, jak to kiedyś było. Chcę, żeby dzieci przygotowywały się do świąt i je przeżywały, a nie siadały tylko do gotowego stołu – mówi Małgorzata Maćków, która na jarmark przyjechała z córką Madzią, mężem Marcinem i synkiem Michałkiem.