Trampolina do normalnego życia

Krzysztof Król


|

Gość Zielonogórsko-Gorzowski 34/2013

publikacja 22.08.2013 00:15

Centrum Integracji Społecznej.
– Taka placówka powinna być w każdej gminie.
To lepsze rozwiązanie niż Ośrodek Pomocy Społecznej.
Tutaj osoby mają szansę wyjść z „zasiłkowni” – uważa Michał Nieroda.


– Ekonomia społeczna sprawia, że ludzka aktywność nie ogranicza się wyłącznie do pobierania zasiłku – przekonuje Michał Nieroda – Ekonomia społeczna sprawia, że ludzka aktywność nie ogranicza się wyłącznie do pobierania zasiłku – przekonuje Michał Nieroda
Krzysztof Król /gn

Opiekuję się chorymi. Praca jest ciężka, ale satysfakcjonująca, szczególnie jak ktoś podziękuje, to człowiek nie czuje zmęczenia. Cieszę się, bo mam co robić i dostaję za to pieniądze, a w naszym mieście bardzo ciężko znaleźć pracę. A poza tym człowiek wyszedł z domu – mówi pani Małgorzata. – Wykonuję prace remontowe. Wcześniej byłem bezrobotny, a teraz przynajmniej mam zajęcie. Tutaj człowiek czuje się doceniony. To lepsze niż siedzenie w domu. Niektórzy wolą chodzić po ulicach bez sensu, a ja wolałbym nawet zamiatać ulicę, niż nic nie robić – zapewnia pan Ryszard. – Dbam o utrzymanie terenów zielonych. Wcześniej 30 lat pracowałem na kolei jako monter łączności radiowej. W 2010 roku były grupowe zwolnienia i ja też straciłem pracę. Oczywiście szukałem, ale bez skutku. CIS nie rozwiązuje wszystkich problemów, ale to ogromna pomoc. Nie muszę iść żebrać pod kościołem” – mówi pan Andrzej. Takich historii jest tu znacznie więcej. Obecnie z Centrum Integracji Społecznej w Dobiegniewie korzysta 50 osób.


Nie konkurencja, uzupełnienie


Ostatnio modnym hasłem odmienianym przez wszystkie przypadki jest ekonomia społeczna, która jest określana jako system przedsiębiorstw, organizacji, a także uregulowań prawnych, mających wspierać ludzi wykluczonych z rynku pracy. Co to jednak właściwie znaczy? Istotę może przybliżyć jedno z narzędzi ekonomii społecznej, a konkretnie Centrum Integracji Społecznej. Co to takiego? „To jednostka organizacyjna, którą może utworzyć wójt, burmistrz, prezydent miasta lub organizacja pozarządowa, która służy reintegracji zawodowej i społecznej osób zagrożonych wykluczeniem” – tyle definicja. W Polsce jest ich kilkadziesiąt, a kilka w Lubuskiem, w tym jedno w Dobiegniewie. – Pierwsze pomysły pojawiły się już w 2009 roku, ale wszystko nabrało rumieńców dopiero pod koniec 2010 roku, gdy przy okazji szkolenia spotkałem się z Barbarą Sadowską z Fundacji Pomocy Wzajemnej BARKA w Poznaniu. Opowiedziałem, że staramy się powołać CIS, ale tak naprawdę nic się nie dzieje. Ona doradziła, że to trzeba zacząć od budowania partnerstwa z lokalnymi władzami i przedsiębiorcami, aby wszyscy mogli się poznać i zobaczyć, jak to działa. I faktycznie, nie było łatwo, ale szliśmy do przodu – mówi z uśmiechem Michał Nieroda, kierownik CIS. 
Powoli wszystko zaczęło nabierać realnych kształtów. Dobiegniewski CIS miał być samorządowym zakładem budżetowym. – Poszedłem do burmistrza. On dał zielone światło. Dzięki temu, że w partnerstwie brali udział radni, przez komisję przeszło to błyskawicznie. Na sesji rady za utworzeniem CIS zagłosowali wszyscy. CIS ruszył w czerwcu 2011 roku – tłumaczy Michał Nieroda.


Zatrudnienie socjalne


CIS jest przede wszystkim przedsięwzięciem edukacyjnym, w którym osoby wykluczone, uczestnicząc w różnego rodzaju kursach, warsztatach i spotkaniach integracyjnych, uczą się zachowań społecznych i ekonomicznych, przygotowując się w ten sposób do powrotu na rynek pracy. Podopiecznymi CIS-u mogą być m.in. osoby długotrwale bezrobotne, niepełnosprawne, bezdomne, uzależnione, byli więźniowie, uchodźcy. Dobiegniewska placówka ma cztery warsztaty: usług opiekuńczych, obsługi terenów zielonych, remontowy i gastronomiczny. – W pierwszym warsztacie realizowane są usługi opiekuńcze zwykłe i specjalistyczne na rzecz podopiecznych Ośrodka Pomocy Społecznej. To wszechstronna pomoc, począwszy od sprzątania, poprzez zakupy, pielęgnację osobistą, a na umówieniu wizyty lekarza kończąc. Oczywiście w tym wszystkim bardzo ważna jest zwykła rozmowa – wyjaśnia kierownik. Spora liczba osób pracuje na tzw. zieleniaku, czyli przy obsłudze terenów zielonych. – Dwa główne miejsca naszej pracy to kompleks sportowy przy ul. Leśnej. Utrzymujemy też nowo powstałą promenadę wzdłuż jeziora. Poza tym wykonujemy doraźne prace na kilku obiektach, zlecone przez Przedsiębiorstwo Usług Komunalnych w Dobiegniewie – opowiada kierownik. – W trzecim warsztacie remontowo-porządkowym pracują głównie panowie. To są bardzo różne zlecenia od samorządu, organizacji, firm, ale też od osób prywatnych. Od drobnych prac, jak chociażby pomalowanie ścian, aż po poważniejsze, jak remont hali gimnastycznej. Czwarty obszar to warsztat gastronomiczny. My go bezpośrednio nie prowadzimy, a osoby uczestniczące w projekcie pracują na rzecz szkół – dodaje.
Każdy uczestnik otrzymuje świadczenie reintegracyjne, które wynosi 100 procent zasiłku dla bezrobotnych. Dostaje także bon żywnościowy na zakup podstawowych środków w konkretnym sklepie. – Nasi uczestnicy mówią, że są pracownikami i tu pracują, ale to nie jest precyzyjne określenie. W przypadku CIS mamy do czynienia z zatrudnieniem socjalnym, a więc to nie jest zatrudnienie w rozumieniu kodeksu pracy – wyjaśnia Michał Nieroda. – Każdy uczestnik odbywa w CIS reintegrację społeczno-zawodową, a jej elementem jest wypłacenie świadczenia reintegracyjnego, które jest refundowane przez Powiatowy Urząd Pracy – dodaje. 


Sprawa jest czysta


Kierownik CIS wcześniej pracował w Ośrodku Pomocy Społecznej. – Odszedłem po kilkunastu latach, bo przestałem widzieć sens funkcjonowania takiego systemu. On był dobry i sprawdzał się w latach 90. XX wieku, kiedy trzeba było ratować duże grupy zwalniane z pracy – wyjaśnia Michał Nieroda. – Obecnie, i trzeba to uczciwie powiedzieć, to jest rozdawnictwo pieniędzy. Pomoc społeczna nie ma zbyt wielu instrumentów, aby aktywizować swoich klientów. Uważam, że rewelacyjnym pomysłem są CIS-y, bo ten mechanizm wymusza aktywność. Mówimy: „Rozumiemy, że chcesz utrzymać rodzinę, ale musisz coś robić ze sobą. Musisz uczyć się i rozwijać swoje umiejętności”. Sprawa jest czysta, jak ktoś przychodzi i aktywnie uczestniczy w projekcie, to pobiera świadczenia. Jeśli jednak nie przychodzi, to ma obcinane świadczenia, a jeśli ktoś łamie reguły gry, to wtedy rozwiązujemy z nim kontrakt – kontynuuje.
CIS ma być trampoliną do powrotu na rynek pracy, a więc znalezienia zatrudnienia, założenia własnej firmy czy założenia spółdzielni socjalnej. – Taki jest ideał, ale w rzeczywistości nie jest tak różowo. W pierwszym naborze było 20 osób, a tylko dwóm się udało. Ktoś powie, że to bardzo mało. Wtedy mówię: „OK. Ale przecież to 10 procent!” – wyjaśnia Michał Nieroda. – Wiele zależy od CIS-u, ale najwięcej od możliwości, jakie ma dane Centrum. A to jest zależne od dostępnych funduszy. Nasza działalność polega na tym, że zarabiamy na swoje utrzymanie, ale nie na tyle, aby rozwijać naszą ofertę i wszechstronnie pomagać uczestnikom projektu. Poza tym nie chciałbym, aby nasza praca zakończyła się na sprawnie działającym CIS-ie. To tak jakby zjeść obiad do połowy i to bez deseru. Chciałbym, aby w Dobiegniewie powstała spółdzielnia socjalna. Były już pierwsze próby, niestety, nieudane. Ale my też mieliśmy trudności, żeby wystartować – dodaje.


Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.