Amatorski chór, profesjonalne podejście

Krzysztof Król

|

Gość Zielonogórsko-Gorzowski 46/2013

publikacja 14.11.2013 00:15

Chór „Cantemus Domino”. „Requiem” Mozarta, Oratorium „Paulus” Mendelsohna`, „Mała Msza Uroczysta” Rossiniego, „IX Symfonia” Beethovena – te utwory wykonują z powodzeniem. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że to nie zawodowi muzycy.

Chcesz spróbować swoich sił? Przyjdź na próbę chóru, do salki pod kościołem, we wtorek o 18.30 Chcesz spróbować swoich sił? Przyjdź na próbę chóru, do salki pod kościołem, we wtorek o 18.30
Krzysztof Król /GN

Chór to całe moje życie. Gdyby dyrygent powiedział mi: „Pani Mario, proszę już nie przychodzić!”, to chybabym umarła. Niech mnie garnkiem nazwie, byleby mnie do pieca nie wstawiał – śmieje się pani Maria Kopaczewska. W dokumentacji „Cantemus Domino”, zachowała się unikatowa legitymacja, potwierdzająca, że śpiewa od 60 lat. – Oczywiście słowo dyrygenta to dla mnie święta rzecz. Ja śpiewam na chwałę Boga, a dyrygent jest od tego, aby pouczał i kierował chórem – dodaje.

Dyrygenci i proboszczowie

Muzyczna przygoda „Cantemus Domino” (z łac. Śpiewajmy Panu) zaczęła się 60 lat temu. Chór założył organista Wiktor Chwieckiewicz i prowadził go aż do przejścia na emeryturę. W 1968 roku do parafii przybył 21-latek Andrzej Maliński, absolwent Salezjańskiej Szkoły Organistowskiej w Przemyślu oraz uczeń dyrygentury u Stefana Stuligrosza. – Byłem wtedy w szkole muzycznej. Andrzej przychodził i na korytarzu werbował chętnych. Najpierw był chór chłopięco-męski, z czasem powstała schola dziewczęca, a w końcu chór mieszany, który składał się z ponad 60 osób – mówi Eugeniusz Olejniczak. – To był kantor pierwszej wody. Jego charyzma w połączeniu z kunsztem dawały oczekiwane efekty i zarażały innych pasją śpiewania – dodaje. Inną dobrą duszą chóru był proboszcz ks. Konrad Herrmann. – Dzięki niemu chór wypłynął na szersze wody – wyjaśnia Aleksandra Samek-Kibała. – To był okres posoborowy. On dosłownie otworzył nam kościół. Był człowiekiem niezwykle otwartym i łatwo nawiązywał kontakty. Otworzył też kościół na koncerty i wpuścił orkiestrę filharmonii. Dzięki temu nasz chór wyszedł poza mury kościoła, zaczęliśmy koncertować i wyjeżdżać także za granicę. Dziś miasto szczyci się partnerstwem z niemieckim Verden. Źródłem tego partnerstwa jest właśnie parafia Najświętszego Zbawiciela i wymiana chóralna. Od tego się zaczęło – kontynuuje. – Dzisiaj to może się wydawać nie do pojęcia, ale wtedy wspomnienia wojenne wciąż były żywe. Pamiętam, że w 1986 roku ks. Herrmann zaprosił do nas chór katedralny z Verden, który wspólnie z nami wykonał po polsku „Ojcze nasz”. Kościół był pełen, a ludzie płakali, słysząc to wykonanie. To było prawdziwy ekumenizm i pojednanie – zauważa pani Aleksandra. Zresztą chór miał zawsze szczęście do kolejnych proboszczów, czyli ks. Zbigniewa Stekiela i obecnego ks. Mirosława Maciejewskiego. Andrzej Maliński poświęcił chórowi 29 lat. Stery zielonogórskiej grupy w 1998 roku przejął absolwent Akademii Muzycznej w Krakowie prof. Maciej Ogarek, który do dziś wykłada na Uniwersytecie Zielonogórskim.

Profesjonalny chór

Nie sposób wymienić wszystkich ważnych wydarzeń z chóralnej kroniki. Na pewno jednym z ważniejszych jest występ sprzed niemal dwudziestu pięciu lat, kiedy „Cantemus Domino”, razem z chórami ze Świebodzina i Głogowa oraz muzykami Filharmonii Zielonogórskiej, zaśpiewał podczas koronacji obrazu Matki Bożej Rokitniańskiej. Pięć lat później, wraz z Orkiestrą Symfoniczną Filharmonii Zielonogórskiej, wykonał po raz pierwszy „Mszę koronacyjną” C-dur W.A. Mozarta. Niezapomniany dla chórzystów był także śpiew – wraz z innymi zespołami – podczas wizyty ojca świętego w Gorzowie Wlkp. w 1997 roku. „Cantemus Domino” to amatorski chór, ma jednak „zawodowy” repertuar, choć większość chórzystów nie ma wykształcenia muzycznego. Jak podkreśla dyrygent, to żadna przeszkoda, gdyż liczą się chęci i predyspozycje. – Oczywiście pracujemy dłużej niż zawodowcy, aby wydobyć maksimum naszych możliwości. Spotykamy się raz w tygodniu, ale przed ważniejszymi koncertami, tak jak teraz, robimy dwie dodatkowe próby sekcyjne. Oczywiście można by więcej, ale przecież każdy ma swoją pracę i życie – zauważa Maciej Ogarek. „Cantemus Domino” ma w swoim dorobku wiele utworów. Niektórymi się szczyci. Na stronie internetowej: www.cantemusdomino.pl możemy przeczytać, że chór wykonał z orkiestrą Filharmonii Zielonogórskiej IX Symfonię Ludwiga van Beethovena podczas koncertu finałowego XIII Festiwalu Chóralnego Wschód–Zachód, a rok później wziął udział w wykonaniu estradowym opery „Faust” Charlesa Gounoda oraz w zespole polsko-niemiecko-holenderskim wykonał dzieło Carla Orfa „Carmina Burana”. – Naszym szczytowym osiągnięciem, jeśli chodzi o jakość wykonania, była „Mała msza uroczysta” Gioacchina Rossiniego. To całkiem spory utwór. Wykonaliśmy go z Chórem Kameralnym „Adoramus” ze Słubic w głogowskiej kolegiacie i w kościele św. Józefa w Zielonej Górze. Rzeczywiście te dwa wykonania były na wysokim poziomie. Zawodowcy nie powstydziliby się – zapewnia Maciej Ogarek. – Oczywiście czasem zdarzały się też wpadki. Na jakimś koncercie jedna część chóru zaczęła jeden utwór, a druga inny. Po koncercie ktoś przyszedł i powiedział: „Pięknie zaśpiewaliście”, a ja na to: „Tak, ale dwa utwory na raz” – śmieje się dyrygent.

Wyróżnienia i płyty

Chórzyści biorą z powodzeniem udział w różnych konkursach i przeglądach. Najważniejsze to: II miejsce w IV Ogólnopolskim Festiwalu Chórów „Silesia Cantat” w kategorii chórów parafialnych (2010), III miejsce i Brązowa Mucha oraz wyróżnienie w Międzyrzeckiej Uczcie Chórów Amatorskich (2011), II miejsce i Srebrna Mucha w Miedzyrzeckiej Uczcie Chórów Amatorskich (2012) czy II miejsce i Srebrna Wstęga Solczy w I Miedzynarodowym Festiwalu Muzyki w Ejszyszkach na Litwie (2012). Z tej ostatniej nagrody chórzyści są wyjątkowo dumni. – Nawet nie spodziewaliśmy się takiej nagrody. Często, schodząc ze sceny, czuje się jakiś niedosyt, że można by zaśpiewać coś lepiej. I wtedy też zeszliśmy z takim właśnie niedosytem. Kiedy jury odczytało werdykt, radość była ogromna – wspomina Violetta Janecka. – Mamy też inne wyróżnienia. W 1998 roku chór otrzymał odznakę „Zasłużony dla województwa zielonogórskiego”. Jesteśmy wyjątkowo dumni, że w tym roku bp Stefan Regmunt odznaczył „Cantemus Domino” medalem „Zasłużony dla Diecezji Zielonogórsko-Gorzowskiej” – dodaje Aleksandra Samek-Kibała. Chór na swoim koncie ma też płyty. Pierwszą, w 1985 roku, z okazji 40-lecia powrotu Kościoła na Ziemie Zachodnie, była stara, czarna płyta długogrająca. Najnowsza, wydana specjalnie z okazji jubileuszu, to płyta z 23 kolędami. – Stylistycznie jest bardzo różnorodna. Można na niej znaleźć wszystkim znane utwory, jak „Lulajże, Jezuniu”, ale także mało znane, jak np. dwie kolędy Maklakiewicza: „Serca ludzkie się radują” i „Nad stajenką gwiazda płonie”. Jest trochę nawiązania do góralszczyzny, a nawet kolęda jazzująca – wyjaśnia Eugeniusz Olejniczak.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.