Pociągiem na Wielką Ucieczkę

Katarzyna Buganik

publikacja 24.03.2014 21:22

Zabytkowy pociąg "Harry" 24 marca podczas podróży z Poznania do Żagania zatrzymał się w Zielonej Górze.

Pociąg "Harry" Pociąg "Harry"
W pociągu oprócz turystów jechali również członkowie grup rekonstrukcyjnych. Na zdjęciu przedstawiciele Towarzystwa Miłośników Miasta Lubonia w mundurach amerykańskich i strojach z epoki
Katarzyna Buganik /GN

Atrakcją dla mieszkańców i przejeżdżających przez Zieloną Górę pasażerów pociągów był zabytkowy skład historyczny „Harry”, pochodzący z przełomu lat 20. i 30. XX wieku. – Skład ma pięć zabytkowych wagonów i jest ciągnięty przez parowóz z Wolsztyna. Jest to typ L-49. Został on wyprodukowany w Chrzanowie w latach 40. XX wieku i może przewieźć 350 osób – wyjaśnia Maciej Bielewski z Instytutu Rozwoju i Promocji Kolei w Poznaniu.

Podróżujący pociągiem „Harry” dzięki atrakcjom tj. drewniane siedzenia czy kartonowe bilety mogli poczuć klimat starych podróży. – Dzisiaj jedziemy na rocznicę Wielkiej Ucieczki do Żagania. Tutaj chodzi o poczucie pary, bycie na pokładzie zabytkowego pociągu. Takimi wagonami jeździli ludzie w tamtych czasach, kiedy była Wielka Ucieczka. Na pokładzie pociągu mamy m.in. grupę rekonstrukcji historycznych i seniorów lotników – mówi Patryk Skopiec, prezes Instytutu Rozwoju i Promocji Kolei w Poznaniu. – Oprócz pociągu „Harry” dla mieszkańców i gości przygotowaliśmy pociąg „Tom” z Żar do Żagania i pociąg „Dick” z Żagania do Tuplic – dodaje.

Z podróży zadowoleni byli pasażerowie. – Jeździmy turystycznie całą grupą, różnymi pociągami. Na co dzień w Poznaniu się nie widujemy, ale spotykamy się w pociągu, wymieniamy się zdjęciami, rozmawiamy – mówią Stanisław i Przemysław z Poznania. Pociąg „Harry” i parowóz z Wolsztyna zrobiły duże wrażenie także na zielonogórzanach. Zabytkowe wagony podziwiali starsi i młodsi mieszkańcy miasta. – Przyszedłem tu dziś, bo w 1968 roku jeździłem podobnym pociągiem na trasie Gubinek–Żary na praktyki i dziś chciałem trochę powspominać i pokazać taki pociąg wnukowi – mówi Edward Solski z Zielonej Góry.