Czułem się przy nim, jak przy starszym bracie

ks. Marcin Siewruk

publikacja 07.04.2014 14:30

Rozmowa z bratem Marianem Markiewiczem ze Zgromadzenia Braci Serca Jezusowego.

Czułem się przy nim, jak przy starszym bracie Podczas swojej wieloletniej posługi w Polsce i za granicą brat Marian miał okazję posługiwać kardynałowi Wyszyńskiemu, zetknął się z bł. ks. Jerzym Popiełuszką, woził bł. Matkę Teresę z Kalkuty. Jednak najważniejszym doświadczeniem jego życia jest posługa przy błogosławionym, a niebawem świętym Janie Pawle II ks. Marcin Siewruk /GN

Ks. Marcin Siewruk: Pamięta brat ostatnią podróż do Watykanu z kardynałem Karolem Wojtyłą?

Brat Marian Markiewicz: Rzeczywiście było tak, 14 października po obiedzie pojechaliśmy od kliniki Gemelli odwiedzić chorego księdza biskupa Andrzeja Deskura, który był przyjacielem kardynała Wojtyły i stamtąd, ze szpitala, prosto na konklawe. I ten moment, kiedy razem z księdzem Dziwiszem żegnamy Księdza Kardynała i jego przejście przez furtkę w bramie, został zarejestrowany przez telewizję francuską, a następnie wykorzystany przez pana Zanussiego w filmie „Z dalekiego kraju”. Można powiedzieć, że była to ostatnia podróż Kardynała w wolności. A potem, wiadomo, w pierwszy dzień czarny dym, w drugi rano i popołudniu czarny dym, a wieczorem... biały dym. Mamy Papieża!

Jak wyglądało pierwsze spotkanie już nie z kardynałem Wojtyłą, a z papieżem Janem Pawłem II?

17 października 1978 r. ks. sekretarz Stanisław Dziwisz przyjechał do naszego domu, spakowaliśmy osobiste rzeczy papieża Jana Pawła II i po kolacji, z ks. Józefem Michalikiem, ówczesnym rektorem Polskiego Kolegium Papieskiego w Rzymie, pojechaliśmy do Watykanu. Do apartamentów papieskich wjechaliśmy windą, potem przeszliśmy do kaplicy. Miałem dużą śmiałość i podszedłem do Ojca Świętego i mówię głośno: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”, a papież odpowiedział: „Na wieki, wieków” i mówi dalej po góralsku: „A cóżeście się tak po nocach włóczycie?”, a ja opowiadam: „przyszliśmy Ojca Świętego odwiedzić”. Jan Paweł II powiedział: „A jak przyszliście to chodźcie, może razem w tej chałupie nie zginiemy.” I w towarzystwie papieża zwiedziliśmy wszystkie pomieszczenia, oczywiście wyjrzałem sobie przez słynne okno, z którego był piękny widok, potem poszliśmy jeszcze do biblioteki a wtedy papież powiedział: „Boże kiedy ja to wszystko przeczytam?” Przyszedł czas, żeby i się pożegnać i Ojciec Święty mówi do mnie: „Widzisz Marianku, już nie będzie czasu pojechać na basen do ojców werbistów.” Odpowiedziałem: „Ojcze Święty będzie bieda, bo na każdym zakręcie Gwardia Szwajcarska stoi, będzie trudno wyjść i chyba nas nie wypuszczą. Ale gdyby Ojciec Święty zarządził, żeby w Watykanie był basen, to wtedy my będziemy przyjeżdżać do Ojca Świętego.” I Karol Wojtyła odpowiedział: „A widzisz, masz rację.”

Czy często spotykał się brat z papieżem Janem Pawłem II, z racji pełnionych obowiązków?

Rzeczywiście, było też i wiele innych spotkań, bo przecież ciągle przywoziłem różnych gości, więc na tym papieskim piętrze zdarzało mi się często bywać. Strażnicy już mnie znali, więc kiedy podjeżdżałem, dzwonili do księdza Dziwisza, że „Mariano przyjechał” i ksiądz Dziwisz opuszczał windę i podnosił nas na górę. Za każdym razem, kiedy się spotykaliśmy, Ojciec Święty wskazywał na mnie i robił mi „wypominki”: „To jest ten winowajca, co mnie tu przywiózł i zostawił” A ja odpowiadałem: ,,Ojcze Święty! Moja wina, ale nie żałuję!”