Poznałam punka, teraz jest kapucynem

Katarzyna Buganik

|

Gość Zielonogórsko-Gorzowski 15/2014

publikacja 10.04.2014 00:15

– Nie zawsze Ewangelia jest przyjmowana i nie zawsze potrafię ją dobrze głosić. Kiedyś bardzo to przeżywałam, dziś mam większy dystans, bo zrozumiałam, że mam siać, a tym, który daje wzrost, jest Bóg – mówi Magdalena Drozd.

 Ewangelia nadaje sens życiu Magdaleny. Radością, którą czerpie  ze słowa Bożego, dzieli się z innymi podczas kursów ewangelizacyjnych i spotkań wspólnotowych Ewangelia nadaje sens życiu Magdaleny. Radością, którą czerpie ze słowa Bożego, dzieli się z innymi podczas kursów ewangelizacyjnych i spotkań wspólnotowych
Katarzyna Buganik /GN

Magdalena mieszka w Głogowie. Z wykształcenia jest teologiem i psychoterapeutą chrześcijańskim. Należy do Odnowy w Duchu Świętym, a także do Szkoły Nowej Ewangelizacji. – Jako psychoterapeuta pracuję od dwóch lat. Wcześniej studiowałam teologię, bo chciałam się nauczyć głosić Ewangelię. Psychoterapię wybrałam po to, by pomagać ludziom. Te dwie przestrzenie łączą się w Szkole Nowej Ewangelizacji, do której należę i w której ewangelizuję – mówi Magdalena.

Nie strzelać w próżnię

Jej „przygoda” z ewangelizacją zaczęła się w Szkole Nowej Ewangelizacji w Gubinie i na Przystanku Jezus, najpierw w Żarach, później w Kostrzynie nad Odrą. Tam się m.in. formowała, uczyła mówić o Bogu i angażowała się w pomoc w lazaretach. Jak sama mówi, to kształtowanie się jest procesem, który cały czas trwa. – Na Przystanku Jezus spotykam różnych ludzi. Kiedy w wielkim zmęczeniu mówimy o Bogu, o tym, że On jest blisko człowieka, że go kocha, że przychodzi do grzeszników, to widzimy, że ludzie bardzo żywo reagują na Ewangelię – mówi Magdalena. – Myślę, że właśnie Jezus tak działał. Nie „strzelał” Ewangelią w próżnię, nie głosił pięknych haseł, ale mówił do człowieka o życiu – dodaje. Na Przystanku Jezus, ale też i poza nim, potrzebujących pomocy, duchowego i psychoterapeutycznego wsparcia nie brakuje. Magdalena mówi, że zarówno w ewangelizowaniu, jak i w pracy zawodowej są piękne i trudne sytuacje. Jedno z takich tragiczno-radosnych wydarzeń jest dla niej szczególnie ważne. – Któregoś wieczoru do lazaretu przyprowadzono piętnastolatkę. Nie było wiadomo, co wzięła, jaki to był narkotyk. Walczyliśmy, by nie zasnęła i nie wpadła w zapaść, udało się. Następnego dnia, gdy dziewczyna spała, przyszedł jej starszy brat, który jej szukał. Był bardzo przestraszony. Był punkiem i żył tą „filozofią”. Pomimo to zaczęłam z nim rozmawiać o jego trudnych sytuacjach życiowych i o Bogu – mówi Magdalena. – Zaproponowałam mu, byśmy się razem pomodlili. Miałam wrażenie, że on tylko na to czekał. Później co roku przyjeżdżał na Przystanek Jezus, by być z naszą wspólnotą. Minęło kilka lat, straciliśmy kontakt. Po pewnym czasie on mnie odnalazł w internecie i okazało się, że jest kapucynem w diecezji toruńskiej – dodaje z radością.

Dla Boga nie ma tabu

Po Przystanku Jezus do domu wspólnoty w Gubinie trafiali ludzie, którym chcieliśmy pomóc. – Głoszona Ewangelia przemieniała ich życie, dawała bodziec do zmiany i nadzieję. Potrzebni byli mądrzy psychoterapeuci, którzy zrozumieliby duchowość i psychikę człowieka. Okazało się, że znaleźć takich specjalistów nie jest łatwo. W kilka osób stwierdziliśmy, że będziemy się kształcić w tym kierunku, by umieć pomóc ludziom, których Pan Bóg stawia na naszej drodze – mówi ewangelizatorka. Magdalena zajmuje się psychoterapią integratywną w ujęciu chrześcijańskim.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.