Już doświadczam radości

Krzysztof Król

|

Gość Zielonogórsko-Gorzowski 18/2014

publikacja 01.05.2014 00:15

Z klerykiem Wojciechem Żabińskim o praktyce duszpasterskiej rozmawia Krzysztof Król.

 Kleryk Wojciech Żabiński pochodzi z Klenicy Kleryk Wojciech Żabiński pochodzi z Klenicy
Krzysztof Król /GN

Krzysztof Król: Klerycy z Paradyża pół roku spędzają poza seminarium w parafiach. Dlaczego?

Wojciech Żabiński: Praktyka duszpasterska ma nam pokazać codzienne życie i posługę kapłana. W parafiach przyglądamy się pracy duszpasterzy, poznajemy grupy parafialne, a także bierzemy aktywny udział w życiu parafii. Ma to nam pomóc rozeznać, czy jesteśmy gotowi tak żyć.

Gdzie Ksiądz Kleryk odbywa praktyki?

Jestem w parafii Pierwszych Męczenników Polski w Gorzowie Wlkp. Cieszę się, że mogę być w tak dużej parafii, ponieważ pochodzę ze wsi. Praktyka jest dla mnie okazją do poznania wielu nowych grup, przyjrzenia się im bliżej, zobaczenia, jak funkcjonują i jaką rolę pełni w nich duszpasterz. Dzięki temu mogłem poznać choć trochę Drogę Neokatechumenalną, a także inne wspólnoty. Bardzo się cieszę, że pracują tu kapłani, od których wiele mogę się uczyć, m.in. jak budować wspólnotę parafialną, a także wspólnotę kapłańską na plebanii. Pięknym zwyczajem jest codzienna poranna modlitwa brewiarzowa przed Mszą świętą kapłanów z wiernymi.

Można powiedzieć, że to okazja do bycia księdzem przez 24 godziny na dobę?

Nie jestem jeszcze księdzem, ale na pewno doświadczam tu codziennego życia kapłańskiego. Udzielanie Komunii św., pierwsze kazania, prowadzenie nabożeństw, odwiedziny u chorych czy posługa w kancelarii parafialnej to namiastka posługi kapłańskiej. Już doświadczam radości z tego, co robię, a co ma być moim całym życiem za jakiś czas. Przeżyłem już kilka doświadczeń, które mnie poruszyły, przyniosły radość z posługi. Na przykład pierwsze odwiedziny chorych, kiedy pewna starsza pani, do której przyszedłem w pierwszą sobotę miesiąca z Komunią św., z wielkim wzruszeniem i łzami w oczach przyjmowała Pana Jezusa. Mówiła mi, że od wielu lat modli się o dobrą śmierć. Po kilku dniach dowiedziałem się, że zmarła. Zasnęła o godz. 15 w pierwszy piątek miesiąca i już się nie obudziła. Była dla mnie świadkiem wytrwałej modlitwy i wiary, mówiła, że Pan Bóg mimo wielu trudności i problemów nigdy jej nie zawiódł, zawsze był blisko. Poruszyła mnie też matka młodego mężczyzny, która przyjmowała Komunię św. w jego intencji, ponieważ on choruje na nowotwór i nie był w stanie jej przyjmować.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.