Najmłodsza w diecezji

Katarzyna Buganik

|

Gość Zielonogórsko-Gorzowski 34/2014

publikacja 21.08.2014 00:15

– Chcieliśmy mieć kościół i księdza na miejscu. Nasze marzenie się spełniło, bo dziś jesteśmy samodzielna parafią – mówią mieszkańcy wsi.

 Parafianie w Płotach cieszą się, że ich kościół nie jest już filialny, ale stał się samodzielną świątynią parafialną, w której codziennie odprawiana jest Msza św. Parafianie w Płotach cieszą się, że ich kościół nie jest już filialny, ale stał się samodzielną świątynią parafialną, w której codziennie odprawiana jest Msza św.
Katarzyna Buganik /Foto Gość

Parafia NMP Bolesnej w Płotach istnieje od 1 sierpnia. W jej skład wchodzą dwie miejscowości: Płoty i Zagórze, liczące razem ok. 1300 mieszkańców.

Dzięki wspólnej pracy

Przez wiele lat w Płotach nie było kościoła. Mieszkańcy wsi dojeżdżali najpierw do odległego o trzy km Czerwieńska. W 1981 roku podjęto decyzję o budowie kościoła filialnego. – Mój tata Walenty Ratajczak dzierżawił cztery hektary ziemi w Płotach. Kiedy podjęto decyzję o budowie kaplicy, tata odstąpił część ziemi, skosił niedojrzałe żyto i rozpoczęto budowę świątyni – wspomina Alina Orzechowska. – To były czasy komunistyczne, nie można było nic kupić. Jeździliśmy do lasu po drewno, a później cięliśmy je ręczną piłą. Po blachę na dach stałem w kolejce w Koninie cały dzień, a posadzkę z lastryka kładliśmy w nocy, bo wtedy był czas wolny – dodaje Bolesław Zieliński. Wspólnymi siłami udawało się zdobyć materiał i zebrać potrzebne pieniądze. – Założono komitet budowy kościoła. Byłam skarbnikiem w tym komitecie. Chodziłam od domu do domu i zbierałam pieniądze. Każdy dawał, ile mógł – mówi Alina Orzechowska. – Były osoby, które poświęcały cały swój wolny czas. Należy tu wspomnieć m.in.: Henryka Bojanowskiego, Kazimierza Liberadzkiego, Stanisława Orzechowskiego, Ludwika Rychłego i Zygmunta Siwińskiego. Pomagał nam również ks. Grzegorz Janusz, który był wtedy wikariuszem w Czerwieńsku – mówi. – Nawet kobiety robiły pustaki. Żeby posadzka miała połysk, rozsypaliśmy przyczepę trocin i na kolanach wcieraliśmy to w lastryko. Górale zrobili dach – dodaje. Pracy towarzyszyła nieustanna modlitwa, bo mieszkańcom bardzo zależało, by mieć swoją świątynię. Po czterech latach udało się wybudować kościół, który od 1986 roku stał się filią parafii w Przylepie.

Radość z codziennej Mszy

Chociaż kościół już w Płotach był, to jednak ciągle była to fila, a ksiądz musiał dojeżdżać. W niedzielę była tylko jedna Msza św. – Kiedy Płoty stały się samodzielną parafią, Msza św. jest codziennie, a w niedzielę mamy aż trzy Eucharystie i kapłan jest na miejscu – cieszy się Teresa Śmiałek. – Oprócz kościoła zbudowaliśmy budynek mieszkalny i salkę katechetyczną, z myślą, że kiedyś zamieszka tu z nami ksiądz. To było nasze marzenie, które właśnie się spełniło – mówi Alina Orzechowska.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.