Karolina Licznar, pielęgniarka, animatorka Ruchu Światło–Życie, członkini Krucjaty Wyzwolenia Człowieka, opowiada o wierze, która pomaga pogodzić się ze śmiercią małych pacjentów, i o oazowej przyjaźni z ludźmi i Bogiem.
Krzyż animatorski jest bardzo ważny dla Karoliny. Jest nie tylko symbolem oazowej posługi, ale także znakiem bycia we wspólnocie Ruchu Światło–Życie
Katarzyna Buganik /Foto Gość
Karolina pochodzi z Górzyna k. Lubska. Od 3 lat mieszka i pracuje w Szczecinie, ale często odwiedza diecezję, bo jest animatorką Ruchu Świato–Życie i posługuje m.in. na oazach wakacyjnych i rekolekcjach.
Przy łóżku chorego dziecka
Jest pielęgniarką w Szpitalu Dziecięcym w Szczecinie. – Pracuję na oddziale intensywnej terapii dziecięcej. To oddział trudny, gdzie dzieci często odchodzą bądź są w bardzo ciężkich stanach i walczą o życie. Spotykanie się z cierpieniem małych pacjentów i ich rodziców czy rodzin jest trudnym doświadczeniem. Pomocna przy posługiwaniu chorym, w przeżywaniu cierpienia innych i rozumieniu trudnych sytuacji jest wiara – wyjaśnia Karolina.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.