Emocje z jackiem

Krzysztof Król

|

Gość Zielonogórsko-Gorzowski 49/2014

publikacja 04.12.2014 00:00

Z Edytą Owczarz o zwycięstwie, cichych marzeniach o paraolimpiadzie, rdzeniowym zaniku mięśni i działaniu Boga rozmawia Krzysztof Król.

 – To sport, który pomaga również w kształtowaniu charakteru, więc doceni go ten, kto chce pracować nad sobą – podkreśla Edyta – To sport, który pomaga również w kształtowaniu charakteru, więc doceni go ten, kto chce pracować nad sobą – podkreśla Edyta
Reprodukcja Krzysztof Król/ Foto Gość

Krzysztof Król: W listopadzie zdobyła Pani I miejsce na Mistrzostwach Polski w Bocci w Luboniu k. Poznania. Jak to jest być mistrzem Polski?

Edyta Owczarz: To zwycięstwo było i jest dla mnie darem Pana Boga. Oczywiście, nie spadło mi z nieba, musiałam trochę się natrudzić, ale jestem przekonana, że skupienie, które udało mi się utrzymać przez 6 meczów, opanowanie emocji, granie bez usilnego dążenia, by koniecznie wszystko wygrać... to Jego działanie. Ja nie byłam faworytem tego turnieju, trenuję stosunkowo krótko i nie mam wypracowanych jakichś szczególnych umiejętności. Bardzo chciałam wyjść z grupy, a moim marzeniem było dostanie się do najlepszej czwórki. O meczu finałowym ani ja, ani moja mama nawet nie śniłyśmy, dlatego już na samym jego początku cieszyłyśmy się z tytułu wicemistrza. Kiedy jednak w czwartej rundzie wiedziałam, że wygram cały turniej, radość moja sięgnęła zenitu... Emocje były tak duże, że z ledwością podpisałam protokół z meczu. (śmiech)

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.