Z ks. Stanisławem Podfigórnym o pomocy charytatywnej, świadkach wiary i słuchaniu Ducha Świętego rozmawia Krzysztof Król.
Diecezjalna Caritas swoją posługę zawierzyła Matce Bożej Cierpliwie Słuchającej, której wizerunek ma każdy PZC
Krzysztof Król /Foto Gość
Krzysztof Król: Caritas obchodzi w tym roku jubileusz 25-lecia posługi charytatywnej. Na 16 kwietnia zaplanowano diecezjalne uroczystości. Co dokonało się przez te ćwierć wieku?
Ks. Stanisław Podfigórny: 25 lat to piękny czas. Mnie znany po trochu z pamięci, ale bardziej z historii i rozmów z księżmi i pracownikami. Jednak nie możemy zapomnieć, że Caritas w Kościele istniała od zawsze. To zadanie wynika z Ewangelii, którą Chrystus pozostawił swojemu Kościołowi. Na pewno trudnym momentem był czas po wojnie, szczególnie rok 1950, kiedy to komuniści rozwiązali Związek Caritas. Pomimo to nie zabrakło oddanych Kościołowi i ludziom potrzebującym kapłanów i świeckich, którzy nieśli pomoc charytatywną. Po roku 1989 Caritas odrodziła się. W naszej diecezji stało się to 1 grudnia 1990 r., dekretem ówczesnego ordynariusza bp. Józefa Michalika. Myślę, że największą wartością tego ćwierćwiecza są ludzie. To oni tworzą dzieła i akcje. Bez nich nic nie zrobimy. A w swej istocie przecież takie działania mają wymiar ewangelizacyjny. Takie osoby są świadkami wiary i pomagają innym wierzyć. To wolontariusze i darczyńcy, za których dziękujemy Panu Bogu każdego dnia.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.