Ukraina to nie tylko banderowcy

Zielonogórsko-Gorzowski 26/2015

publikacja 25.06.2015 00:00

O zbrodniach, sąsiedzkiej pomocy i tematach tabu ze Stanisławem Tokarczukiem, doktorem nauk humanistycznych z Łużyckiej Wyższej Szkoły Humanistycznej, rozmawia Katarzyna Buganik.

Dr Stanisław Tokarczuk jest m.in. prezesem Familijnego Stowarzyszenia Zbarażan. Współpracuje z Towarzystwem Turystyczno-Krajoznawczym im. Orląt Lwowskich w Żarach Dr Stanisław Tokarczuk jest m.in. prezesem Familijnego Stowarzyszenia Zbarażan. Współpracuje z Towarzystwem Turystyczno-Krajoznawczym im. Orląt Lwowskich w Żarach
Katarzyna Buganik /Foto Gość

Katarzyna Buganik: Kim byli i o co walczyli banderowcy?

Stanisław Tokarczuk: Pojęcie „Ukraińcy”, jak ich wtedy nazywano, odnosiło się do Rusinów zorientowanych politycznie, którzy m.in. uznali w 1918, że Lwów należy się im, a nie Polakom, i że warto walczyć kolejny raz o niepodległość Ukrainy. Na Ukrainie powstała OUN (Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów), która potem w części przekształciła się w banderowców, uznających i popierających faszyzm na Kresach. Nacjonaliści w walce o niepodległość Ukrainy przyjęli dwie strategie: pierwsza to było zastraszanie poprzez wydawanie wyroków śmierci i wypędzanie Polaków, i to głównie działo się w rejonach, np. Stanisławowa; druga, to masowe mordy, głównie na Wołyniu i Podolu. Według najnowszych źródeł UPA wymordowała ponad 200 tys. Polaków na całych Kresach, w Lubelskiem i Bieszczadach. Do tego trzeba dodać m.in. ponad 800 tys. zamordowanych Żydów.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.