Nie chcę żyć poza Polską

kk

|

Zielonogórsko-Gorzowski 27/2015

publikacja 02.07.2015 00:00

– W naszych stronach nie było polskiej rodziny, w której malutkie dziecko nie umiałoby wierszyka: „Kto ty jesteś? Polak mały” – mówi Wiktoria Węgier z Tuplic.

– Pani Wiktoria pokazuje rodzinny album swojemu proboszczowi ks. Jerzemu Lochowi z Tuplic. Na zdjęciu z córką Zdzisławą Dorotą Łobodziec i wnuczką Agnieszką Łobodziec – Pani Wiktoria pokazuje rodzinny album swojemu proboszczowi ks. Jerzemu Lochowi z Tuplic. Na zdjęciu z córką Zdzisławą Dorotą Łobodziec i wnuczką Agnieszką Łobodziec
Krzysztof Król /Foto Gość

Na Bukowinie mieszkali ludzie różnych narodowości: Polacy, Rumuni, Ukraińcy, Żydzi, Niemcy, Węgrzy, Czesi, Słowacy i Bułgarzy. W szkołach uczono religii następujących wyznań: rzymskokatolickiej, greckokatolickiej, prawosławnej, ewangelickiej oraz wyznania mojżeszowego – rozpoczyna swoje wspomnienia pani Wiktoria. Przyszła na świat prawie przed 90 laty w miejscowości Nowa Żuczka leżącej pomiędzy Sadagórą a Czerniowcami nad Prutem. Przed 1939 rokiem niedaleko była granica między Polską a Rumunią. – Przed II wojną światową na Bukowinie nie było bezrobocia. Ziemia była urodzajna, przemysł i handel prosperowały dobrze. Ludzie trudnili się rzemiosłem. Swoje zakłady mieli: krawcy, szewcy, kuśnierze, fryzjerzy, rzeźnicy, kupcy, dorożkarze, stolarze, cieśle, kowale, ślusarze, kołodzieje, garncarze, blacharze, murarze, zdunowie oraz wykonawcy sztuki ludowej: tkacze, malarze, rzeźbiarze – wymienia skrupulatnie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

TAGI: