Talerz pełen miłosierdzia

kk

publikacja 01.04.2016 23:38

Zupa cebulowa siostry Moniki na urodziny Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta.

Talerz pełen miłosierdzia Albertynka s. Monika gotuje w "Pycha Ryba" zupę cebulową podczas akcji "Talerz Miłosierdzia" Krzysztof Król /Foto Gość

Przez siedem lat, trzy miesiące i trzy dni gotowała dla gwardzistów szwajcarskich na Watykanie. Teraz s. Monika Chmiel, albertynka, przyjechała do Gorzowa Wlkp., aby ugotować zupę cebulową. Wszystko w ramach akcji „Talerz Miłosierdzia”.

Zupę pomógł ugotować prezydent Gorzowa Jacek Wójcicki, a także pan Waldemar - mieszkaniec Domu św. Brata Alberta w Gorzowie. Wszystko odbyło się w restauracji „Pycha Ryba”.

W tym roku Towarzystwo Pomocy im. św. Brata Alberta obchodzi 35-lecie. Urodzinowa kampania społeczna „Pomagamy ze smakiem” odbywa się w ramach cyklicznej akcji „Talerz miłosierdzia”.

- Chcieliśmy zwrócić uwagę na problem bezdomności, który istnieje przez cały rok, nie tylko zimą. Stąd pomysł na kalendarz. Znalazły się w nim przepisy znanych osób, którym bliska jest pomoc ludziom potrzebującym - wyjaśnia Małgorzata Sieńczyk, koordynator projektu.

- Ponieważ kalendarz wyszedł nam dobrze, to stwierdziliśmy, że gotujemy. Co miesiąc gotujemy jedną zupę w innym mieście z inną osobą. Dlaczego właśnie zupę? To podstawowy ciepły posiłek wydawany w cały kraju w placówkach Towarzystwa, który stał się wręcz symbolem pomagania potrzebującym. Rozpoczęliśmy w styczniu zupą według przepisu bp. Edwarda Janiaka, w lutym było Zabrze i zupa Renaty Mauer-Różańskiej, a w marcu Łódź z Krzysztof Kiljańskim, a dziś jesteśmy z s. Moniką w Gorzowie Wlkp. - dodaje.

Zupa cebulowa to ulubiona zupa siostry Moniki, która gotowała w Watykanie dla Gwardii Szwajcarskiej. - Niesamowitym doświadczeniem była możliwość spotkania z papieżem Benedykta XVI i papieżem Franciszkiem - przyznaje siostra, która obecnie posługuje w Krakowie.

- Niesamowitym doświadczeniem było również poznanie Gwardii Szwajcarską i odkrycie jak nasza posługa jest dla nich cenna. Oni przychodzili do naszej kuchni jak do rodzinnego domu, bo wiedzieli, że tam siostry czekają z posiłkiem. Szczególnie zasmakowały im robione przez nas pierogi z mięsem - dodaje.

Z s. Moniką przyjechała także s. Teresa Pawlak, która przypomina, że współczesny człowiek może wiele się nauczyć od Brata Alberta. - On często powtarzał, że trzeba być dobrym jak chleb. To jest ważne, żeby umieć dostosować dobroć do potrzeb człowieka. Brat Albert może być patronem mądrego rozeznawania, co jest komu potrzebne. Tu nie chodzi, żeby spełniać czyjeś zachcianki, ale zobaczyć czego ten człowiek naprawdę potrzebuję - zauważa s. Teresa.

Gorzowskie koło Towarzystwa Pomocy im. Św. Brata Alberta działa od 1987 roku. - Dzisiaj nasze placówki nastawione są na wyprowadzanie z bezdomności, poprzez noclegownie, schronisko, mieszkania treningowe, programy. W ciągu ostatnich 10 lat usamodzielniło się 140 naszych mieszkańców. W ubiegłym roku było to 18 osób - wylicza Stanisław Żytkowski

Od października gorzowskie koło prowadzi również izbę wytrzeźwień.

Gotowanie odbyło się w ramach gorzowskich Dni Kultury z Bratem Albertem, który rozpoczęły się 18 marca Drogą Krzyżową przy schronisku dla bezdomnych mężczyzn. Dni potrwają do 10 kwietnia. W ich programie m.in. koncerty, spektakle, projekcje filmów, konferencje i wystawy.