Pojechali dla Julki

Krzysztof Król

|

Gość Zielonogórsko-Gorzowski 34/2016

publikacja 18.08.2016 00:00

„Chciałabym wrócić do szkoły i żeby dzieci już nigdy nie chorowały tak jak ja” – to najważniejsze marzenia 11-letniej zielonogórzanki.

▲	– Wszystkim bardzo dziękuję, że pomagają, że chcą pomagać i że tak zwyczajnie lub właśnie niezwyczajnie z nami są. Julka bardzo dzielnie znosi trudy całej choroby i leczenia. Rzadko kiedy się nie uśmiecha. Jedyne, czego bardzo się boi,  to igły. I zawsze mi powtarza: „Mamuś, skoro tyle osób się  za nas modli i nam pomaga, to przecież muszę wyzdrowieć”  – mówi mama dziewczynki. ▲ – Wszystkim bardzo dziękuję, że pomagają, że chcą pomagać i że tak zwyczajnie lub właśnie niezwyczajnie z nami są. Julka bardzo dzielnie znosi trudy całej choroby i leczenia. Rzadko kiedy się nie uśmiecha. Jedyne, czego bardzo się boi, to igły. I zawsze mi powtarza: „Mamuś, skoro tyle osób się za nas modli i nam pomaga, to przecież muszę wyzdrowieć” – mówi mama dziewczynki.
Archiwum rodzinne Julki

krzysztof.krol@gosc.pl Do niedawna była zdrowym i wesołym dzieckiem. W lutym na kilka dni wyjechała z mamą do Wielkiej Brytanii. To miał być cudowny i beztroski czas. „Tam źle się poczułam, zasłabłam, straciłam wzrok, mowę i władzę w nóżkach. Szybko zabrano mnie do szpitala. Niestety, okazało się, że w mojej głowie znajduje się ogromy guz. Moja mama bardzo płakała” – czytamy słowa dziewczynki na facebookowym profilu: „Tak, pomagam Julce”.

Dostępne jest 5% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.