Maryja nas ocaliła

Krzysztof Król

|

Gość Zielonogórsko-Gorzowski 35/2016

publikacja 25.08.2016 00:00

– Mama i tata nauczyli mnie mówić pacierz oraz szanować drugiego człowieka. To największy skarb, jaki dostałam od rodziców. Wiara jest dla mnie najważniejsza – podkreśla Stanisława Holota z Gościmia, która należy do parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Trzebiczu.

Pani Stanisława pokazuje kościół w Tuligłowach, gdzie była ochrzczona. Pani Stanisława pokazuje kościół w Tuligłowach, gdzie była ochrzczona.
Krzysztof Król /Foto Gość

Po II wojnie światowej pani Stanisława nigdy już nie była w swojej rodzinnej miejscowości. Mowa o Tuligłowach położonych na wschód od Lwowa k. Komarna. Mimo upływu lat w głowie pozostały jej wszystkie obrazy z lat dziecięcych i młodzieńczych. – Niedaleko nas były okopy wojsk króla Jana III Sobieskiego. Nawet zagraniczni redaktorzy przyjeżdżali je zobaczyć. Kilometr za tymi okopami było miasteczko Komarno, a za nim płynęła rzeka Wereszyca, która wpadała do Dniestru. Pod Komarnem Jan Sobieski 10 października 1672 r. pokonał Tatarów. Na pamiątkę tego zwycięstwa postawiono tam kamienny obelisk z napisem: „Mors mea, vita tua” („Śmierć moja, życie twoje”). Byłam tam, oczywiście. To było 9 km od nas – opowiada pani Stanisława.

Dostępne jest 20% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.