Nasz osobisty cud

Gość Zielonogórsko-Gorzowski 52/2016

publikacja 22.12.2016 00:00

Z Anną Marią Fedurek o wyczekiwaniu na upragnione dziecko, wysłuchanych modlitwach, nauce bycia mamą i dziadku Kaziku rozmawia Krzysztof Król.

Anna Maria Fedurek jest rzecznikiem Caritas Diecezji Zielonogórsko-Gorzowskiej od 2010 roku. Mieszka z mężem w Żarach. Anna Maria Fedurek jest rzecznikiem Caritas Diecezji Zielonogórsko-Gorzowskiej od 2010 roku. Mieszka z mężem w Żarach.
Krzysztof Król /Foto Gość

Krzysztof Król: Rzecznik prasowy Caritas na zasłużonym urlopie, dodajmy – urlopie macierzyńskim. Miesiąc temu przyszła na świat Twoja córka, ale droga do macierzyństwa była długa.

Anna Maria Fedurek: W życiu chyba każdego małżeństwa przychodzi moment, że bycie we dwoje jest niewystarczające, pojawia się potrzeba kogoś jeszcze. Oczywiście wygodnie jest żyć tylko we dwoje, mieć dużo wolnego czasu, oglądać wieczorami filmy na kanapie i nie mieć zobowiązań. Ale przychodzi moment, że czegoś brakuje i małżonkowie uświadamiają sobie, że dalsze wspólne życie powinno przebiegać co najmniej we troje. Tak też było z nami. Z Emilem jesteśmy małżeństwem od sześciu lat. Choć właściwie można powiedzieć, że jesteście razem całe życie. Jako nastolatkowie, jeszcze w liceum, złapaliśmy się za ręce, tak trwamy do dziś i zamierzamy trwać jeszcze dłużej. Jakiś czas po ślubie, kiedy już przywykliśmy do mieszkania razem i wzajemnej obecności pod jednym dachem, zdecydowaliśmy, że czas na dziecko. Mijały kolejne miesiące, ale nic się nie wydarzało. Były momenty zwątpienia, bo wówczas ma się wrażenie, że wszyscy wokół mają dzieci bądź oczekują na nie. Naprawdę szczerze i z życzliwością gratulowaliśmy kolejnych dzieci i poczęć znajomym, rodzinie, ale w głębi serca był żal i smutek, że nas ta radość omija szerokim łukiem…

Dostępne jest 29% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.