Historia zbawienia na wyciągnięcie ręki

Krzysztof Król

|

Gość Zielonogórsko-Gorzowski 20/2018

publikacja 17.05.2018 00:00

Marta Małkus opowiada o maryjnych śladach w Królewskim Mieście.

▲	Marta Małkus jest dyrektorem Muzeum Ziemi Wschowskiej. ▲ Marta Małkus jest dyrektorem Muzeum Ziemi Wschowskiej.
Krzysztof Król /Foto Gość

Krzysztof Król: Niemiecka nazwa miasta – Fraustadt – oznacza dosłownie Miasto Pani. Należy to odnosić do Maryi?

Marta Małkus: Zdecydowanie tak! Świadczą o tym tradycja, herb i nazwa miasta. Najstarsza pieczęć miejska z 1310 r. ukazuję Maryję, która trzyma na kolanach Jezusa. Później w XV w. pojawiła się scena koronacji Najświętszej Maryi Panny, która na trwałe wpisała się w tradycję miejską. Co ciekawe, w księstwie głogowskim istniało miasto Herrnstadt (łac. Chrysopolis), czyli Miasto Pana. To jest dzisiejszy Wąsosz położony 40 km od Wschowy. Ta nazwa odnosi się oczywiście do Chrystusa. Warto w tym miejscu podkreślić, że te maryjne ślady w okresie reformacji nie zostały we Wschowie całkowicie zniszczone. Stosunek luteranów do Maryi dobrze oddaje zdanie z kościoła w Żytawie: „Maria honoranda, non adoranda” (Maryja szanowana, nie adorowana). Maryja była uznana za Matkę Syna Bożego, wzór świętego życia, była nie do porównania z żadną inna kobietą. Nie była obdarzana kultem, ale miała honorowe miejsce w życiu człowieka. W kronice autorstwa pastora Samuela Friedricha Lauterbacha opisującej Wschowski Syjon, czyli dzieje parafii luterańskiej, jest cały rozdział poświęcony znaczeniu Maryi w Kościele luterańskim. Warto przytoczyć przykład wschowskiego sukiennika, który obraził Maryję, mówiąc, że jego żona o imieniu Maria niczym nie różni się od Matki Boga. Musiał wycofać się z tych słów i publicznie wyrazić skruchę.

Dostępne jest 32% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.