Świeccy a ewangelizacja

ks. Andrzej Sapieha

|

Gość Zielonogórsko-Gorzowski 39/2023

publikacja 28.09.2023 00:00

Niedawno w Głogowie odbyła się sesja pod tytułem „Co mówi Duch do Kościoła?”.

Mówcy związani ze środowiskiem charyzmatycznym Mary Healy, Robby Dawkins i Marcin Zieliński zaprezentowali przesłanie, które można by streścić następująco: trzeba pilnie zająć się głoszeniem Ewangelii ludziom stojącym poza Kościołem, należy to czynić w mocy Ducha Świętego, a ważną rolę mają w tym dziele do odegrania wierni świeccy. Podobne wezwanie, powtarzane przez wszystkich ostatnich papieży, rozbrzmiewa w Kościele już od kilkudziesięciu lat. Niewątpliwie trzeba o nim nieustannie przypominać, a wydarzenia podobne do tego w Głogowie temu właśnie służą. Pomagają rozpalić ewangelizacyjny zapał i wskazują nowe drogi dawania świadectwa.

Mają też jednak swoje słabsze strony. Bowiem na tego rodzaju spotkaniach zwykle prezentowana bywa dosyć wąską wizja ewangelizacji. Przecież głoszenie Dobrej Nowiny nie polega przede wszystkim na tym, by zaczepiać ludzi na ulicy, modlić się o ich uzdrowienie i w ten sposób prowadzić do Chrystusa. Oczywiście, tak również dziać się może, ale Kościół proponuje świeckim znacznie szerzej rozumiane uczestnictwo w misji głoszenia Ewangelii. Jak uczy katechizm, właściwym powołaniem świeckich jest „szukać Królestwa Bożego, zajmując się sprawami świeckimi i kierując nimi po myśli Bożej”. Chodzi więc o solidne i kompetentne wykonywanie obowiązków rodzinnych i zawodowych, angażowanie się w działalność gospodarczą, społeczną bądź polityczną, tak aby zostały one przeniknięte „wymaganiami nauki i życia chrześcijańskiego”. Brzmi to może niezbyt spektakularnie, ale to właśnie w tych obszarach nikt wiernych świeckich nie zastąpi.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.