Ksiądz „Ryba” i zielony maluch

kk

|

Gość Zielonogórsko-Gorzowski 18/2024

publikacja 02.05.2024 00:00

Jak maj to majówka! Warto wybrać się nie tylko na zagraniczne wycieczki czy podróże po naszym kraju, ale także odkrywać naszą lokalną ojczyznę. Chociażby Fiatem 126p.

To jedna z podróży  do przepięknego kościoła w Lubiechni Małej. To jedna z podróży do przepięknego kościoła w Lubiechni Małej.
Krzysztof Król /Foto Gość

Urodził się w czasach, gdy na polskich drogach królowały małe i duże fiaty, trabanty albo syrenki. – Moi rodzice przez 12 lat podróżowali właśnie Fiatem 126p. Dlatego ten samochód jest moim wspomnieniem z dzieciństwa – podkreśla z uśmiechem ks. Bartłomiej Rybacki, wikariusz z parafii pw. NSPJ w Rzepinie. – Od zawsze interesowała mnie motoryzacja i już w wieku 15 lat marzyłem o własnym aucie, które będzie miało tablicę rejestracyjną z napisem „Ryba”, czyli przezwiskiem, którym wielu przyjaciół nazywa mnie do dziś – dodaje.

Odżywają wspomnienia

O tej pasji można rozmawiać wszędzie, nawet w trakcie pieszej pielgrzymki na Jasną Górę. To właśnie tam niegdyś poznał pewnego pasjonata kolekcjonującego stare samochody. – Nawet przewiózł wtedy księży uazem z 1959 roku – wspomina z rozrzewnieniem ks. Bartek. – Ten człowiek był pewną inspiracją, żeby spełnić marzenia z dzieciństwa i kupić malucha, czyli auto, które co prawda posiadało licencję włoską, ale było w pełni produkowane w Polsce i jednoznacznie kojarzy się z naszą ojczyzną – dodaje.

Kiedy te pomysły dojrzewały w jego głowie, trafił na kolejnego pasjonata, tym razem z Bieszczad, który opowiadał, jak właśnie w Rzepinie kupił starego malucha i zaczął go remontować. – To był impuls, aby zrealizować dawne marzenia – podkreśla ks. Bartek. – Planowałem odkupić właśnie to auto, aby powróciło dzięki mnie do Rzepina. Dopiero jednak po podpisaniu umowy okazało się, że to inny maluch, ale który także daje wiele frajdy – dodaje.

Maluch jest powodem do radości nie tylko dla księdza Bartka, bo dzięki niemu w wielu odżywają wspomnienia z dzieciństwa. – Ludzie sami opowiadają, jak uczyli się takim jeździć i zdawali na prawo jazdy albo w jakich kolorach były ich maluchy – opowiada wikariusz z Rzepina. – Auto przynosi radość również tutejszym lektorom, którzy w zamian za możliwości przejażdżki dobrowolnie przychodzą na dodatkowe służenia. Zainteresowanie wzbudził także wśród uczniów Technikum Leśnego w Starościnie, gdzie na co dzień uczę religii, którzy często pytają mnie, kiedy będą mogli zobaczyć go z bliska. Zatem jest dobrym środkiem do tego, aby młodzież wiedziała, że ksiądz jest normalnym człowiekiem, który ma swoje pasje i marzenia – dodaje.

Skarby wokół nas

Na pewno to auto burzy również stereotyp księdza jeżdżącego luksusowym samochodem. Mało tego, jest świetnym punktem wyjścia w rozmowach na temat wiary i modlitwy. – Przychodzą zobaczyć i porozmawiać też tacy uczniowie, którym niekoniecznie jest po drodze z Panem Bogiem, i pytają o malucha, a przy okazji dowiadują się o kościołach i świętych miejscach, do których pojechałem – tłumaczy ks. Bartek. – Czytałem kiedyś w internecie artykuł o księdzu, który starego malucha przerobił na mobilny konfesjonał, parkując go pod galeriami handlowymi, zapraszał do spowiedzi. Od razu uspokajam, że nie myślę o tym, ale na pewno w duszpasterstwie może okazać się pomocny – dodaje.

Na pewno maluch to dobry środek transportu do diecezjalnych sanktuariów. Zielony automobil był już w dwóch – u Matki Bożej Cierpliwie Słuchającej w Rokitnie i Miłosierdzia Bożego w Świebodzinie. A w planach już kolejne – sanktuarium Matki Bożej Jutrzenki Nadziei w Grodowcu i Królowej Pokoju w Otyniu. – Oczywiście o tych podróżach opowiadam młodym, aby wiedzieli, jakie skarby kryją się wokół nich – podkreśla ks. Bartek.

Warto też na koniec dodać, że samochodem podróżowali błogosławieni. – Mój maluch przyjechał spod Przemyśla w czasie, kiedy do rzepińskiej parafii zmierzały relikwie bł. rodziny Ulmów. Co prawda ks. Władysław Tasior był szybszy i dowiózł je do Żagania, ale kiedy go rejestrowałem w rodzinnym mieście przy okazji odebrałem te relikwie i przywiozłem do Rzepina – wyjaśnia wikariusz. – Kiedyś całe rodziny podróżowały maluchami po świecie. Ulmowie, jak typowa polska rodzina, przemierzyli podobną podróż. I jak pomieścili się w niewielkim aucie, tak niech mieszczą się w naszych sercach. Podróż w maluchu jest dłuższa niż w innych autach, ale to przecież okazja do modlitwy i refleksji – dodaje.

Kapłan jednak zachęca do podróży nie tylko samochodem. Maluch to nowa przygoda, ale o wiele dłużej trwa jego miłość do dwóch kółek. – Najdłuższa moja podróż rowerem w 2016 roku wiodła z Zielonej Góry do Rzymu i była w intencji chorej dziewczynki – wyjaśnia kapłan. – Chciałbym, żeby te cztery kółka przyniosły, jak najwięcej dobra światu. Jak tamta wyprawa – dodaje.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.