Triduum Paschalne, jak zauważa ks. Tomasz Sałatka, to podróż, w której "towarzyszymy naszemu Przyjacielowi Jezusowi Chrystusowi w najważniejszych momentach Jego ziemskiej wędrówki".
A Wielki Piątek?
To czas obnażenia zła. Jest ono tak destrukcyjne, że niszczy nawet Tego, który jest czystą dobrocią i miłością. Jezus przyjmuje na siebie śmierć, aby nas przekonać, że z tym, co złe, nie należy pertraktować. Ponieważ kończy się dla człowieka to destrukcją i zniszczeniem. Bóg bierze na siebie nieustannie uderzenia, które wymierza szatan, dlatego dobrze jest schować się w świetle Boga. Współczuję tym wszystkim, którzy nie mają gdzie się schować.
Przejdźmy zatem do Wigilii Paschalnej...
Tutaj bardzo ważną rolę odgrywa "gra" światła i ciemności. Światło niesie Chrystus, a ciemność to symbol zła. Dlatego Wigilię Paschalną rozpoczynamy w nocy. To pokazuje, że ciemność jest rozpraszana przez Światło, którym jest sam Chrystus. Dlatego ogień przed kościołem (choć w tym roku wyjątkowo go nie będzie), wejście z zapalonym paschałem do ciemnego kościoła, zapalone świece ołtarzowe w czasie liturgii, a nie na początku, liturgia chrzcielna, no i radosne "Alleluja!", które objawia, że Chrystus zwyciężył śmierć, szatana i grzech, czyniąc nas wolnymi ludźmi. Dlatego też procesje odbywają się w nocy po liturgii paschalnej, która rozpoczyna świętowanie Wielkiejnocy. To właśnie w liturgii paschalnej widzimy, jak Bóg nas prowadzi i w ostateczności zwycięża to, co złe, to, co jest ciemnością. Światło przychodzi zaproszone, nie bójmy się zaprosić Go do naszego życia. Ponieważ zmartwychwstanie musi się dokonać w naszym życiu, musi ożyć to, co w nas umarłe, a Światło - Chrystus - rodzi życie nawet z największej ciemności.