Bóg daje nam siebie

Ks. Witold Lesner

|

Gość Zielonogórsko-Gorzowski 11/2013

publikacja 14.03.2013 00:15

Każdego dnia o 15.oo do kaplicy Krzyża Świętego we franciszkańskim klasztorze we Wschowie przychodzą wypraszać łaski dla swoich bliskich, całego Kościoła i dla tych, którzy prosili ich o modlitwę.

 Osoby z Grupy Miłosierdzia Bożego połączyła modlitwa. Wspólnie zanoszą ją już 10 lat Osoby z Grupy Miłosierdzia Bożego połączyła modlitwa. Wspólnie zanoszą ją już 10 lat
zdjęcia ks. Witold Lesner

Pierwszy raz formalnie nasza grupa modliła się razem 5 maja 2003 r. – mówi Irena Adamczak. – Wcześniej modliłyśmy się w przedsionku kościoła. Było nas 2–3 osoby. Po remoncie kaplicy jest w niej wystawiany Pan Jezus w Najświętszym Sakramencie i teraz przychodzimy do Niego – dodaje jedna z 20 osób należących do Grupy Miłosierdzia Bożego.

Modlitwa łaski

Głównym celem grupy jest modlitwa do Jezusa Miłosiernego. Jednak nie ogranicza się ona wyłącznie do Koronki do Bożego Miłosierdzia. – Siostra Faustyna napisała w „Dzienniczku”, że te osoby, które mogą, niech w Godzinie Miłosierdzia odprawiają również nabożeństwo Drogi Krzyżowej – mówi Zenobia Bronakowska, jedna z inicjatorek założenia grupy. – Tak udaje się nam układać dzień, że ten czas jest dla Pana Boga, więc modlimy się dłużej – uśmiecha się pani Zenia „Ufam Tobie”, jak nazywają ją tu niemal wszyscy. Rano adoracja rozpoczyna się odmówieniem części Różańca. – Jestem codziennie o 7.00 na Mszy, a po niej przedłużamy modlitwę – deklaruje Maria Martyniuk. – Bardzo kocham Boże Miłosierdzie, lubię modlitwę różańcową i koronkę. Czasami to prawie namacalnie odczuwam w kaplicy żywą Bożą obecność. To wielka łaska móc tu przychodzić – zwierza się pani Maria. Kolejne modlitwy, rozważania i nabożeństwa członkowie grupy prowadzą naprzemiennie, ale chętnych jest tylu, że dziesiątki Różańca czy koronki dzielą na połowę. – Chcemy, by każdy mógł włączyć się w modlitwę, by przez to tworzyć wspólnotę – wyjaśnia Zenobia Bronakowska. – Dla mnie to miejsce i modlitwa, którą tu mamy, są wyjątkowe. Kaplica staje się dla mnie niebem! Jest krzyż, jest żywy Bóg w Najświętszym Sakramencie, jest Maryja w figurze fatimskiej… Dodatkowo w modlitwie przyzywamy różnych świętych. Czyli jesteśmy w takim gronie, w jakim chcemy być w niebie! – śmieje się Bronisława Toś. Faktycznie. Gdy płynie modlitwa „Dla Jego bolesnej męki – miej miłosierdzie dla nas i całego świata”, widać na twarzach duże skupienie i autentyczność modlitwy. A gdy ona się kończy, twarze uśmiechają się pogodnie i serdecznie. – Tutaj znajduję pokój w sercu. Tutaj oddaję Panu Bogu przez Maryję codzienne troski, ale i podziękowania. Gdy czasami się zdarzy, że nie mogę przyjść, od razu czuję, że jest jakoś inaczej, dziwnie. Potrzebuję obecności przed Najświętszym Sakramentem – mówi Irena Adamczak, a pozostałe panie przytakują, że czują tak samo.

Jezus wysłuchuje

– Intencje każdy przynosi swoje, ale czasem ktoś prosi o jakąś szczególną rzecz – mówi pani Zenia. – Mama pewnej dziewczynki prosiła o zdrowie dla córki, która miała raka. Modliłyśmy się. Gdy córce robiono ostatnie badania, dzień przed operacją, okazało się, że guza nie ma! Później ta mama przyszła nam o tym powiedzieć i podziękować – opowiada Zenobia Bronakowska. Dla niej samej Pan Bóg przygotował piękny prezent. W zeszłym roku wyszła za mąż. – Mam już swoje lata i nie myślałam, że będę żoną… A jednak! Mąż jest dla mnie jak Józef. Pan mi go przysłał – uśmiecha się pani Zenia. – Modlę się za mamę. Nie chodzi już, bardzo choruje, ale wiem, że Jezus daje jej łaski potrzebne na przeżywanie cierpienia, a mnie siły na każdy dzień. Całym sercem ufam Jezusowi i zawsze znajdę czas, by przyjść choć na chwilę, a różaniec zawsze mam w kieszeni – mówi Beata Makówka.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.