Dziś syrena mi niestraszna

Katarzyna Buganik

|

Gość Zielonogórsko-Gorzowski 18/2013

publikacja 02.05.2013 00:15

Tadeusz Ostrowski. Strażak z Nowego Miasteczka, miłośnik Kresów, kolekcjoner rodowych pamiątek i twórca drzew genealogicznych.

W maju otwarta zostanie nowa jednostka PSP w Nowej Soli, w której zastępcą komendanta jest Tadeusz Ostrowski. Na zdjęciu zmiana strażaków PSP licząca dziewięć osób W maju otwarta zostanie nowa jednostka PSP w Nowej Soli, w której zastępcą komendanta jest Tadeusz Ostrowski. Na zdjęciu zmiana strażaków PSP licząca dziewięć osób
Katarzyna Buganik

W dzieciństwie bał się syreny strażackiej i uciekał do domu, gdy jego bracia i ojciec szli do remizy. Później zaczął interesować się rodzinną strażacką tradycją i ostatecznie sam został strażakiem. Dziś jest prezesem Ochotniczej Straży Pożarnej w Nowym Miasteczku i zastępcą komendanta w Państwowej Straży Pożarnej w Nowej Soli. Jak sam mówi, chociaż w pracy narażony jest na ciągłe ryzyko i zagrożenie życia, to ten zawód daje mu dużą satysfakcję. – Udzielam się w OSP w Nowym Miasteczku od 30 lat, a od 27 jestem zawodowym strażakiem. Dodatkowo działam w strukturach zarządu powiatowego i wojewódzkiego straży pożarnej. To moja pasja i jednocześnie zawód – mówi Tadeusz Ostrowski. – Moi dziadkowie i pradziadkowie przywieźli tradycje pożarnicze z Kresów, z ziemi drohobyckiej (dawne woj. lwowskie), gdzie sami przez lata tworzyli straż. Po wojnie, w 1946 roku tutaj zakładali remizy, m.in. w Nowym Miasteczku i Kożuchowie – dodaje.

Kresowe zacięcie

Pomimo zagrożeń związanych z charakterem pracy i wyrzeczeń związanych z ciągłą gotowością do akcji Tadeusz Ostrowski mówi, że dużo siły i motywacji do działania daje mu właśnie rodzinna tradycja i wzorowa postawa przodków. – Tam, na Wschodzie, przez 300 lat było 200 wojen. Niszczono i palono domostwa, które później zawsze odbudowywano, i walczono o swój dobytek, i taką postawę niepoddawania się przekazywano z pokolenia na pokolenie – mówi strażak. – Ryzyko w tej pracy jest zawsze, ale gdyby nie było strażaków, to kto by udzielał pomocy? Muszą być tacy ludzie. Ja dziękuję Panu Bogu za to, że przez lata pracy wśród strażaków nikt nie zginął, choć drobne wypadki się zdarzały – dodaje. Oprócz fachowej wiedzy przekazywanej przez ojca i braci, którzy również są strażakami, Tadeusz Ostrowski przejął opiekę nad pożarniczymi tradycjami. By je uchronić, gromadzi wszystko, co związane jest ze strażą pożarną i Kresami, a zwłaszcza z rodzinną miejscowością Słońsko. Od 33 lat zajmuje się gromadzeniem danych dotyczących rodu Ostrowskich, jak również pokrewnych rodzin. Dni i godziny spędzone w rozmaitych archiwach pozwoliły mu stworzyć olbrzymie drzewa genealogiczne kilku rodów, od XIV czy XVI wieku. Ponadto w swoich zbiorach strażak ma m.in. przedwojenne dokumenty, zaświadczenia i dyplomy strażackie, fotografie, legitymacje, pamiętnik z ziemi drohobyckiej, toporki strażackie, kolekcję figur św. Floriana, medale i odznaczenia. W przyszłości swoje zbiory chce umieścić w izbie pamięci, która powstanie w nowo budowanej strażnicy w Nowym Miasteczku.

Zwykły dzień na służbie

Strażacy w jednostkach państwowych pracują w systemie zmianowym, 24-godzinnym. Przez całą dobę oprócz wyjazdów na akcje mają wiele zadań stacjonarnych. – Jeśli nie ma wyjazdu, strażacy realizują swój program. Są to m.in. szkolenia z udzielania pomocy medycznej czy ratownictwa chemicznego, a także ćwiczenia wysokościowe. Jeżdżą również do zakładów pracy o szczególnym ryzyku, żeby skontrolować dany obiekt – informuje zastępca komendanta. – Mają także zajęcia sportowe, bo strażak musi być zawsze sprawny. Są to ćwiczenia na boiskach czy halach sportowych, na pływalni, biegi, gimnastyka, ćwiczenia pożarnicze, np. pożarniczy tor przeszkód czy wejście na trzecie piętro po drabinie hakowej. Dodatkowo jest praca przy sprzęcie, jego konserwacja – dodaje. Gdy trzeba wyjechać do akcji, co w sezonie wiosennym i letnim często się zdarza, strażacy zostawiają obowiązki w jednostce i jak najszybciej śpieszą z pomocą. Działań, jakie wykonują, jest naprawdę wiele, bo minęły już czasy, gdy jeździli tylko do gaszenia pożarów. – Dziś robimy wszystko, jesteśmy przy wypadkach drogowych, awariach budowlanych, otwieramy mieszkania, pracujemy w czasie powodzi i przy usuwaniu skutków wichury – wymienia Tadeusz Ostrowski. Oprócz tego organizują wiosenną akcję „Ratujmy skowronki” zakazującą wypalania traw, turnieje wiedzy pożarniczej, kontrolują pod względem bezpieczeństwa m.in. szkoły i przedszkola.

Adrenalina i rozsądek

Spośród wszystkich prac, jakie podejmują strażacy, najbardziej niebezpieczne są tzw. akcje. Bez względu na charakter wydarzenia zawsze liczy się czas, sprawność i konkretna pomoc. Często jest to też walka o ludzkie życie. – Staramy się działać rozsądnie pomimo adrenaliny. Strażak ryzykuje swoim życiem. Zawsze jest obawa. Były przypadki, że wybuchała butla z gazem lub zawaliła się ściana. Kilkadziesiąt razy wchodziłem do płonącego budynku, kilka razy dostałem cegłą po głowie, ale na szczęście miałem hełm – mówi Tadeusz Ostrowski. – Pamiętam wypadek kolejowy w Bonowie k. Bytomia Odrzańskiego, kiedy samochód wojskowy z 16 żołnierzami wjechał pod dwa pociągi. Byliśmy przy bardzo dużych pożarach, m.in. w Zasiekach czy Kuźni Raciborskiej. Jeżeli się komuś uratowało życie, to bardzo cieszy. Najgorzej jest wtedy, kiedy pomimo naszych starań umiera dziecko. To bardzo boli – dodaje strażak. Po tragicznych akcjach, które strażacy bardzo przeżywają, często następuje trauma. – Kiedyś po takiej akcji przez półtora tygodnia nie mogłem zjeść posiłku. To wydarzenie, ofiary ma się w myślach i przed oczami, ale jeżeli ktoś jest strażakiem z pasji i powołania, to nie rzuci tej pracy – mówi komendant Ostrowski.

Wiara pomaga

Ks. Przemysław Kaminiarz, diecezjalny kapelan strażaków – W straży pożarnej, jak i w każdym innym środowisku są ludzie wierzący, którzy potrzebują pomocy w kontakcie z Panem Bogiem. Przeżywając różne sytuacje, traumatyczne zdarzenia związane ze śmiercią ofiar, którym spieszyli na ratunek, czy kolegów, potrzebują wsparcia nie tylko psychologa, ale też kapłana. Ponadto strażacy związani są z Kościołem, bo uczestniczą w wydarzeniach roku liturgicznego, np. pełnią wartę przy Bożym grobie czy niosą baldachim podczas Bożego Ciała. Kiedy podczas świąt są na służbie, kapelan odwiedza ich w jednostkach. Jest również obecny podczas uroczystości strażackich, na Mszach św. czy poświęceniu sprzętu strażackiego.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.