Nadprzyrodzone cierpienie

publikacja 09.05.2013 00:00

Ks. prał. Luigi Novarese jest prekursorem jedynej w swoim rodzaju teologii cierpienia. Pisał i mówił o tym nie raz. Poniżej jeden z jego tekstów.

ks. prał. Luigi Novarese ks. prał. Luigi Novarese
Sługa Boży założył wspólnotę Cichych Pracowników Krzyża dla chorych i niepełnosprawnych
reprodukcja: ks. Witold Lesner /GN

Droga cierpienia jest porównywalna do stromej ścieżki najeżonej trudnościami. Przez Chrystusa dawana jest duszom dobrej woli. (…) Warunek, jaki Chrystus podaje swoim naśladowcom: aby nie popełniali błędów wieku, w którym żyją i kontynuowali swą podróż, idąc wąską i stromą ścieżką, która wznosi się na Kalwarię i która prowadzi ku zmartwychwstaniu – rzeczywistości tak pewnej, jak ta, którą widzimy i której dotykamy.

Do tego, aby osiągnąć szczyt tej mistycznej drogi, która odznacza się długotrwałą i wyniszczającą pracą, jaką każdy powinien w sobie podjąć, aby realizować prawdy wiary, potrzeba silnej woli. Trzeba, mój drogi bracie, abyś stworzył w sobie wewnętrzną ciszę, w której mógłbyś stawać przed Chrystusem, wchodzić w Niego, z Nim podążać drogą dojrzałości swej duszy, pewny nadprzyrodzonych rzeczywistości, ciszę, w której zgodzisz się wierzyć. Pierwszy etap tego wznoszenia się i dojrzewania twego wyboru sprawi, że będziesz coraz lepiej widział i rozumiał, jak konstruktywne, pozytywne i zbawcze możliwości można otrzymać, żyjąc w Chrystusie i z Chrystusem. To już nie ty sam będziesz żył, ale Chrystus będzie żył w tobie.

Z Nim krok po kroku powinieneś uczyć się obojętności na otaczające cię niezrozumienie. Nie mówię o niezrozumieniu, które może cię otaczać, ale które naprawdę cię otacza – i to właśnie ze względu na drogę, którą wybrałeś, na prawdę, którą przyjąłeś, a co sprzeciwia się wyborom większości i systemowi ich życia, a dla których stajesz się jak Chrystus – wyizolowany, osamotniony.

Izolacja twego pokoju, to nieme świadectwo wielu westchnień i może też gorzkich łez, jest tylko symbolem dystansu, jaki dzieli cię od twego poprzedniego życia: [spędzanego] w wirze spraw, kariery, w wirze namiętności albo wirze polityki. Teraz zaś jesteś sam, wtłoczony w kąt cierpienia i z oddali widzisz upływ tego tak zwanego życia, do którego tak bardzo należałeś – i jeszcze należysz – i czujesz się wyłączony. Także twoje miejsce codziennej pracy, gdzie szedłeś z dumnie podniesioną głową – ono też cię już nie dotyczy. To samo rodzinne życie, które wydawało się wstrzymać oddech, kiedy zło wytrąciło cię z wiru akcji i stworzyło okoliczności cierpienia, przekonane o niemożliwości zwyciężenia twego cierpienia, czyni swoje rozliczenia i toczy się dalej – bez ciebie. (…) To wszystko informuje cię, że nie należysz już do świata pracy i społeczeństwa. I w jakimś sensie jest to prawda. Nie należysz już do świata pracy materialnej, ale [za to należysz] do świata pracy nadprzyrodzonej – prawdziwej rzeczywistości, która przekracza czas i sięga po wieczność. Do ciebie należy niebo. Ziemia bowiem nie ma nic więcej ponad relatywne interesy. To się wszystkim opłaca. Ale ten, kto zanurzony jest w świat pracy, z trudem słyszy wezwanie Ducha.

Jeśli rozważysz w głębi swoje cierpienie, może się okazać, że nie jest to jakaś ciężka izolacja, ale szczególna okoliczność twojej egzystencji, która oddala pozory i kładzie u stóp unikalną rzeczywistość (…). Pozbawiony tych ziemskich pozorów możesz myśleć już tylko o rzeczywistości wiecznej. Jesteś prowadzony przez same okoliczności twego życia, ponieważ cierpienie sprawia, że kierujesz swój wzrok ku światu ducha, że dojrzewa twoja wiara.

Niezrozumienie, jakie cię otacza, które dotyka cię jak ukłucia szpilek – tych okoliczności, które ranią wrażliwość psychiczną – powinny sprawić, że dojrzeje w tobie silna wola podjęcia swojej drogi.

Gdyby cierpienie cię nie pochwyciło, gdyby nie zmusiło cię do rozważenia tego duchowego świata, który otworzył przed twoim sercem panoramę radości i nadziei [odczuwanych] proporcjonalnie do wiary, nie miałbyś dzisiaj tej dojrzałości, tego nowego patrzenia, które z dnia na dzień wyrywając cię ze świata techniki i siły życia, uczyniło z ciebie specjalistę, producenta i technika od ducha.

Wola samotnego kontynuowania tej drogi powinna ciągle coraz bardziej się umacniać, powinna stawać się nieczuła na atrakcje tej ziemi, abyś mógł żyć horyzontami Boga i swojej duszy. Oto twoje miejsce pracy, twoja specjalizacja, horyzont, który przed tobą się rozpościera. To do ciebie [jak kiedyś do Bernadetty] nasza duchowa Matka, która tak cię kocha i towarzyszy twemu życiu pełna ciepłych uczuć ziemskiej mamy, kieruje obietnicę: „nie obiecuję, że uczynię cię szczęśliwym na tym świecie, ale na tamtym”.

Nie musisz jednak oczekiwać innego życia, aby doświadczać radości – już w tym możesz smakować radości duchowych. Tymi radościami są wartości duchowe, które gromadzisz w ciszy twojej nadprzyrodzonej ofiary. Te duchowe wartości, które przyjmujesz, są nasionami nadziei, które zasiewasz w sercach dusz, które są bądź powinny stać się tobie drogie. To nasiona życia, które zapewniają ci ich wieczną bliskość i czynią świat lepszym, uczciwszym, sprawiedliwszym, bardziej zakorzenionym w wierze i łączności z Bogiem.

 

Tłumaczenie: Izabela Rutkowska, Kotwica