Bożym tropem

kk

|

Gość Zielonogórsko-Gorzowski 30/2013

publikacja 25.07.2013 00:15

Nie idą jak większość pielgrzymek na Jasną Górę, ale każdego roku wyruszają z jednego i docierają do innego sanktuarium.

  Dzień wyjścia z Grodowca. Specyficzne na tej pielgrzymce jest także to, że każdego dnia dołączają nowe osoby Dzień wyjścia z Grodowca. Specyficzne na tej pielgrzymce jest także to, że każdego dnia dołączają nowe osoby
Krzysztof Król /GN

Wtym roku 13 lipca wyszli z sanktuarium Matki Bożej Jutrzenki Nadziei w Grodowcu, aby dotrzeć 21 lipca do sanktuarium Maryjnego w Wieleniu Zaobrzańskim. „Dakota” to nietypowa pielgrzymka pod wieloma względami. – Jest otwarta na każdego, idą tu ludzie wierzący, poszukujący, ale także tacy, którzy nie przyznają się do wiary – wyjaśnia ojciec duchowny pielgrzymki kapucyn o. Michał Draus. – Na pielgrzymce chętnie witamy osoby niewierzące. Niektóre potem wracają i po jakimś czasie przechodzą na „jasną stronę mocy” – dorzuca z uśmiechem przewodnik Michał Wyporski z Zielonej Góry. Korzenie „Dakoty” sięgają hipisowskiej pielgrzymki ks. Andrzeja Szpaka. – Kiedy nasz kolega o. Michał Draus został wyświęcony, stwierdziliśmy, że będziemy chodzić i odkrywać polskie sanktuaria, o których wiele osób nawet nie wie – wyjaśnia Kazimierz Małysiak z Lubina. – A dlaczego „Dakota”? Przez kilka pierwszych lat chodzili z nami ludzie, którzy rekonstruowali indiańskie obyczaje. Szukaliśmy też symbolu i nazwy, która odzwierciedlałaby nasze pielgrzymowanie. I tak padło: „Indianie”, potem „szczep” i wreszcie nazwa jednego z plemion Indian północnoamerykańskich: „Dakota”. I tak do dziś poszukujemy śladów Pana Boga – dodaje Michał Wyporski.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.