Widziałem Kościół w drodze!

ks. Witold Lesner

Byłem ostatnio na kilku pielgrzymkach pieszych, których trasa przebiega przez naszą diecezję... i bardzo żałuję, że nie mogłem iść z nimi aż na Jasną Górę.

Widziałem Kościół w drodze!

Już wielokrotnie przeszedłem pieszo trasę do Częstochowy. Kiedyś, jeszcze w szkole średniej wyruszałem z Gdyni, później z Zielonej Góry. Na przełomie lat 80. i 90. XX wieku więcej było buntu "politycznego" wobec tego, co działo się wokół nas, dziś zdecydowanie bardziej przeważa motywacja czysto religijna. Jednak klimat, atmosfera i braterstwo są wciąż takie same.

Kogo by nie zapytać, z tych, którzy połknęli bakcyla pielgrzymowania, zawsze usłyszymy, że to wyjątkowa wspólnota, której nie można znaleźć gdzie indziej, że tutaj ładuje się akumulatory na długie miesiące "po", że przyjaźnie na pielgrzymce zawiązywane są mocne i trwałe... W tym roku usłyszałem to m.in. od Nastii z Moskwy czy Doroty z Leszna, które idą w Salezjańskiej Pielgrzymce Ewangelizacyjnej, od Danusi z Lubska i Grażyny z Nowogrodu Bobrzańskiego pielgrzymujących z nauczycielskimi "Warsztatami w Drodze". To samo powiedzieli mi również uczestnicy pielgrzymki diecezjalnej: Ela z Gubina, Kasia z Sulechowa, Krzysiek z Zielonej Góry, Asia, Piotrek, Agnieszka...

Gdy spotykamy się później, jakiś czas po pielgrzymce, zwykle jest "wzdychanie" za tą atmosferą, że "szkoda, że w codziennym życiu tak nie ma". Faktycznie, szkoda! Bardzo szkoda!

A gdybyśmy wszyscy się pozbierali... kilkuset ewangelizatorów z Przystanku Jezus, kilkuset uczestników oaz Ruchu Światło-Życie, kilka tysięcy pielgrzymów idących pieszo, jadących na rowerach czy autobusem, kilkuset rodzin Drogi Neokatechumenalnej, Ruchu Rodzin Nazaretańskich, Domowego Kościoła, uczestników rekolekcji i półkolonii Caritas, Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży, Akcji Katolickiej, Civitas Christiana, Odnowy w Duchu Świętym, kursów Alfa... (o większości pisaliśmy w Gościu Niedzielnym w cyklu "Świeccy w Kościele")... to jaka wielka drzemie w nas siła!

Może powodem wzdychania za "atmosferą i duchem rekolekcyjnych dni" jest to, że w ciągu roku działamy w zbyt dużym rozproszeniu, podzieleni na małe (zwykle) grupki parafialne? A może za bardzo koncentrujemy się na uczuciach i emocjach? A może my, księża za mało wspieramy te inicjatywy?

Mamy Rok Wiary, a w nim zachętę do podjęcia czegoś "nowego". Może różne ruchy i stowarzyszenia działające w całej naszej diecezji, mogłyby, planując działania "powakacyjne", wpisać w grafik również wspólne działania z "innymi". To, moim zdaniem bardzo ważne, by entuzjazm nie uleciał, by za miesiąc czy dwa nie pozostało tylko wzdychanie i czekanie na kolejne wakacje, podczas których znowu będzie "super!"

Odwagi!