Nie idźmy na skróty

Gość Zielonogórsko-Gorzowski 02/2014

publikacja 09.01.2014 00:15

Z Barbarą Jasińską o naprotechnologii rozmawia Krzysztof Król.

  – Naprotechnologia zajmuje się człowiekiem całościowo – przekonuje Barbara Jasińska z Sulechowa, która prezentuje wypełnioną kartę obserwacji – Naprotechnologia zajmuje się człowiekiem całościowo – przekonuje Barbara Jasińska z Sulechowa, która prezentuje wypełnioną kartę obserwacji
Krzysztof Król /GN

Krzysztof Król: Parom starającym się o dziecko metodą in vitro pomaga już nie tylko rządowy program. Nawet lubuskie władze tuż przed Nowym Rokiem zapewniły, że pomogą w razie potrzeby. Niestety zupełnie pomija się naprotechnologię, która naprawdę leczy problemy niepłodności małżeńskiej.

Barbara Jasińska: Naprotechnologia to wsparcie naturalnej prokreacji; jest to nowa gałąź medycyny, odnosząca się do zdrowia reprodukcyjnego, ukierunkowana na dobrą diagnostykę i skuteczne leczenie. Korzysta z najnowszych osiągnięć ginekologii, chirurgii, endokrynologii, dietetyki. Warto zaznaczyć, że w tej nauce nie stosuje się jakichkolwiek sztucznych technik, jak inseminacja czy in vitro, które są tak naprawdę „przeskoczeniem” problemu. Ludziom zajmującym się naprotechnologią zależy na rozpoznaniu problemu i rzetelnym zajęciu się nim, poprzez leczenie ukierunkowane na poprawę stanu zdrowia oraz na poczęcie dziecka w sposób naturalny. Nie słyszałam o żadnych projektach rządowych promujących naprotechnologię, a tymczasem przeznacza się ogromne środki na metodę, która, nawet jeśli doprowadza do zapłodnienia, to nie rozwiązuje problemu zdrowotnego kobiety.

A jak się zaczęła Pani przygoda z naprotechnolgią?

Jestem położną i w swojej praktyce zawodowej spotykałam się z problemami niepłodności. Zaczęło się budzić moje sumienie, zastanawiałam się, gdzie są granice medyczne, których nie można przekraczać. Tak naprawdę o naprotechnologii dowiedziałam się w trakcie rozmowy z księdzem, w której chciałam rozwiać swoje moralne wątpliwości. Wtedy zrozumiałam naprawdę, że Kościół katolicki zawsze jest po stronie prawdy i obrony godności każdego istnienia ludzkiego, od momentu poczęcia aż po naturalną śmierć. Fakt, że nie aprobuje żadnych sztucznych technik wspomaganego rozrodu, wynika z szacunku do człowieka i aktu małżeńskiego. Zaczęłam się interesować tym tematem i w końcu przyszła decyzja o rozpoczęciu szkolenia w Anglii. Trwało ono łącznie 13 miesięcy i zostało zakończone egzaminem oraz uzyskaniem kwalifikacji jako instruktor modelu Creightona. To w ogromnym skrócie moja historia.

Na czym polega rola instruktora Creighton Model System?

Naprotechnologia opiera się na znajomości układu rozrodczego kobiety, rozpoznaje problem i stara się przywrócić prawidłowy stan. To, co wyróżnia tę naukę, to indywidualny sposób rozwiązywania problemu medycznego, ściśle związany z naturalnym cyklem miesiączkowym kobiety. Jest to możliwe dzięki systemowi obserwacji i zapisywania biomarkerów płodności według modelu Creightona. To właśnie pod okiem instruktora para małżeńska uczy się rozpoznawania i zapisywania biomarkerów płodności na specjalnej karcie. W zasadzie po obserwacji dwóch, trzech cykli są oni przygotowani na pierwszą wizytę u lekarza naprotechnologa. Indywidualna karta obserwacji przedstawia ogromną wartość diagnostyczną. Czasami te karty aż „krzyczą” problemem medycznym. Pomaga to lekarzowi w postawieniu prawidłowej diagnozy i zaplanowaniu ukierunkowanego leczenia. To oczywiście droga dla wytrwałych, bo metoda ta wymaga zaangażowania, cierpliwości i chęci wsłuchania się w swoje organizmy obojga małżonków. Praca ta i kreatywność mają jednak wpływ na wzmocnienie więzi małżeńskich i budowanie mocnego związku.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.