Sylwester w mieście pojednania

Katarzyna Buganik

|

Gość Zielonogórsko-Gorzowski 02/2014

publikacja 09.01.2014 00:15

Europejskie Spotkanie Młodych. Ekumeniczne modlitwy o pokój na świecie, zwiedzanie miasta, integracja i sylwestrowa zabawa z przedstawicielami różnych narodów – to tylko kilka atrakcji wyjazdu na Taizé.

 Kolacja na hali podczas pierwszego dnia pobytu na spotkaniu Taizé Kolacja na hali podczas pierwszego dnia pobytu na spotkaniu Taizé
KS. SLAWOMIR SZOCIK

Taizé w Strasburgu. Na 36. Europejskie Spotkanie Młodych, które trwało od 28 grudnia do 1 stycznia w Strasburgu, przyjechało blisko 30 tysięcy młodych ludzi, nie tylko z Europy, ale i innych kontynentów. Z diecezji zielonogórsko-gorzowskiej na spotkaniu Taizé obecnych było prawie 50 osób. Młodzież z trzema kapłanami: ks. Sławomirem Szocikiem, ks. Danielem Geppertem i ks. Marcinem Krechowiczem do Strasburga, miasta – symbolu europejskiego pojednania wyruszyła już 27 grudnia wieczorem. Następnego dnia diecezjalna grupa zameldowała się w centrum spotkania i po podziale na mniejsze grupy skierowana została do parafii, w których zorganizowano noclegi. – Grupa, w której byłam, miała noclegi w miejscowości znajdującej się 30 km od Strasburga. To ograniczyło nam trochę możliwość zwiedzania miasta, ale za to umożliwiło integrację z osobami innych narodowości, które były z nami w tej samej parafii – mówi Alicja Pitak. – Ja mieszkałem 7 km od Strasburga, u rodziny francuskiej, która była bardzo gościnna i ciepło nas przyjęła – dodaje Michał Szańczuk.

Potęga języka i ciszy

Wszystkie dni spotkania miały bogaty program. Był czas na modlitwę we wspólnocie parafialnej, w małych grypach i czas na wspólne czuwania w trzech halach na Wacken (Centrum Wystaw w Strasburgu), w katedrze i w kościele protestanckim św. Pawła, w których gromadziły się tysiące młodych ludzi. – Na hali było kilka tysięcy osób i były momenty ciszy – to niesamowite przeżycie jedności między ludźmi, którzy w tym samym momencie i miejscu modlą się o pokój na świecie – zauważa Alicja Pitak. – Kiedy odczytywano fragment Ewangelii po polsku, to wszystko było zrozumiałe, kiedy w innych językach czytano to samo, wyłapywałem jedynie pojedyncze słowa, ale miałem też wrażenie, że ta modlitwa trwała i się nie kończyła, to było wyjątkowe, bogate doświadczenie – dodaje Krzysztof Rusinowski. Obce języki nie były dla uczestników Taizé przeszkodą ani barierą w kontaktach z przedstawicielami innych narodowości. – Znam trzy języki obce: angielski, niemiecki i hiszpański, dlatego byłam animatorką naszej grupy. Potrafiłam się porozumieć ze wszystkimi. Nawet ci, którzy nie znali żadnego obcego języka, mogli liczyć na pomoc kolegów, tłumaczących im wszystko. Myślę, że to był też dar Ducha Świętego na te dni – mówi Alicja Pitak.

Międzynarodowo w Nowy Rok

Każda grupa składała się z osób różnych narodowości. Taki podział miał służyć integracji i modlitwom ekumenicznym. Każda grupa w danej parafii codziennie spotykała się także na Eucharystii. Nie brakowało również okazji do międzynarodowych rozmów w autobusach dowożących młodzież do Strasburga czy przy wspólnych posiłkach. Ciekawe konwersacje odbywały się też pomiędzy gośćmi a gospodarzami, którzy zaoferowali noclegi w swoich domach. – Mieszkałem u rodziny, gdzie matka była ewangeliczką, a córka ateistką, ale było bardzo sympatycznie. Rozmawialiśmy o tym, jak jest w Polsce, o różnicach między wiarą katolicką a ewangelicką i nawet o polityce. Porozumiewaliśmy się po angielsku i niemiecku – mówi Michał Szańczuk. Oprócz modlitw i rozmów był też czas na zabawę. Polacy, w tym nasi diecezjanie, witali Nowy Rok wspólnie z innymi narodami. – Nie było wspólnego sylwestra w Strasburgu. Każda grupa bawiła się w małych wspólnotach, gdzie czas organizowali nam nasi gospodarze, u których gościliśmy. W każdej grupie były osoby z różnych krajów. W mojej: Włosi, Chorwaci, Boliwijczycy, Ukraińcy i Polacy – mówi Krzysztof Rusinowski. – Każda grupa prezentowała swój kraj, muzykę, tańce i potrawy. To był tzw. Festiwal Narodów. Po zabawie, która skończyła się ok. 2.30, poszliśmy na tzw. domówkę, na którą zabrali nas nasi gospodarze – dodaje.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.