Tylko dla najodważniejszych

ks. Marcin Siewruk

publikacja 23.02.2014 11:40

56 osób wystartowało w na trasę zimowego spływu Obrą. Jedyną ochroną przed zimną wodą były "mokra" pianka i hart ducha.

Tylko dla najodważniejszych Woda w Obrze miała ok. 5 st. Celsjusza, dystans do przepłynięcia wynosił 8 km, krętą i pełną załomów rzeką ks. Marcin Siewruk /GN

Nadobrzański Klub Płetwonurków „Obra” w Skwierzynie zorganizował 22 lutego X Ogólnopolski Zimowy Spływ Obrą o tytuł „Oberstronga”. – Nasza impreza odbywa się cyklicznie i z roku na rok rośnie liczba uczestników, śmiałków biorących udział w spływie. W tegoroczne edycji bierze udział 56 uczestników, w tym 3 kobiety. Przygoda jest przez całą drogę, ponieważ rzeka kręci, meandruje, rozdwaja się na dwa koryta, więc emocje towarzyszą nam do samego końca – powiedział Lucjan Wąsowicz, pomysłodawca i organizator spływu.

Najmłodsza uczestniczka ma 15 lat. Do przepłynięcia było ok. 8 km w zimnej wodzie, wśród zwalonych drzew, często zmagając się też z prądem wody, wirami. W trakcie spływu płetwonurkowie muszą walczyć z własną słabością, zimnem, opanowaniem emocji. Regulamin spływu zakłada, że można używać tylko mokrej pianki, tzn. takiej, która przepuszcza wodę i pozwala ogrzać ją temperaturą ciała płetwonurka.

- Po raz dziewiąty biorę udział w zimowym spływie. Kiedy wskakuje się w mokrej piance do wody, to pierwsze doświadczenie jest niezbyt przyjemne i czuje się temperaturę wody, ok. 5 st. Celsjusza, jak płynie po kręgosłupie. Drugie uczucie, niezbyt przyjemne, to kiedy płynąc, trafi się na zwałowisko, czasem można go nie zauważyć i trzeba przyjąć impet uderzenia „na klatę”. Trzecie uczucie to radość i satysfakcja, kiedy wychodzi się na mecie – powiedział Rafał Lis.

Cała trasa spływu była zabezpieczona przez łodzie ratownicze, również z brzegu sztab ludzi zabezpieczał płynących Obrą.