Świeccy zapalają do duszpasterstwa

Gość Zielonogórsko-Gorzowski 11/2014

publikacja 13.03.2014 00:15

O nauce słuchania, kaplicach dojazdowych i papieżu Franciszku z ks. Pawłem Ptakiem rozmawia Krzysztof Król.

W II niedzielę Wielkiego Postu organizuje się zbiórki na rzecz Dzieła Pomocy „Ad Gentes”. To fundacja Komisji Episkopatu Polski pomagająca polskim misjonarzom posłanym ad gentes, czyli do narodów, aby tam głosić Ewangelię. Ks. Paweł Ptak pochodzi z Gubina i ukończył paradyskie seminarium W II niedzielę Wielkiego Postu organizuje się zbiórki na rzecz Dzieła Pomocy „Ad Gentes”. To fundacja Komisji Episkopatu Polski pomagająca polskim misjonarzom posłanym ad gentes, czyli do narodów, aby tam głosić Ewangelię. Ks. Paweł Ptak pochodzi z Gubina i ukończył paradyskie seminarium
Reprodukcja: Krzysztof Król

Krzysztof Król: Jak to się stało, że pojechał Ksiądz na misje?

Ks. Paweł Ptak: Moja przygoda z misjami rozpoczęła się podczas rekolekcji ignacjańskich. Był rok 2005. Byłem wtedy wikariuszem w parafii Macierzyństwa NMP w Zbąszynku. To właśnie podczas tych rekolekcji ku mojemu zaskoczeniu usłyszałem wezwanie do wyjazdu poza granice ojczyzny. Na początku misje kojarzyły mi się tylko z Afryką. Podczas pobytu w Boliwii z okazji święceń biskupich ks. Krzysztofa Białasika, polski biskup pracujący w diecezji Santa Cruz powiedział mi, żebym poświęcił najpiękniejsze lata mojego życia misjom... Myślę, że od tego czasu moje serce zostało ukierunkowane na misje w Ameryce Południowej. Po kilkumiesięcznej formacji misyjnej i nauce języka hiszpańskiego w Centrum Formacji Misyjnej w Warszawie udałem się na misje.

Dokąd Ksiądz pojechał?

Pierwszym krajem była Boliwia. Po prawie roku pracy mój entuzjazm misyjny osłabł i wróciłem do Polski, myśląc, że misje nie są dla mnie... Ale serce nie dawało spokoju i po zgodzie bp. Stefana Regmunta po raz drugi wyjechałem na misje do Ameryki Południowej. Tym razem do Argentyny. Tam miejscowy biskup skierował mnie do parafii św. Michała Archanioła w Cerro Azul, mającej 19 kaplic i kościół parafialny. Zanim objąłem nową parafię, była ona przez około 9 miesięcy bez proboszcza, tylko na sobotę i niedzielę przyjeżdżał ksiądz z sąsiedniej diecezji, żeby sprawować Mszę św. Po kilku dniach dołączył do mnie ks. Mirek Żadziłko i przez półtora roku pracowaliśmy razem.

A co Ksiądz obecnie robi?

Po trzech i pół roku pracy w Cerro Azul biskup skierował mnie do miasta Posadas, gdzie jestem proboszczem. Jestem od roku w parafii Chrystusa Króla, która obejmuje siedem kaplic i kościół parafialny. Dodatkowo jestem kapelanem w szkołach podstawowej i średniej oraz kierownikiem duchowym i spowiednikiem w Wyższym Seminarium Duchownym w Posadas.

Co jest specyfiką Kościoła w Argentynie?

Kościół w Argentynie ze wzglę- du na brak księży jest wspólnotą, w której dużą rolę odgrywają świeccy. 22 i 23 lutego wraz z 40-osobową grupą świeckich liderów z parafii uczestniczyliśmy w rekolekcjach, planując pracę duszpasterską na 2014 rok. Każda kaplica ma swoich liderów – katechistów, nadzwyczajnych szafarzy Komunii św. oraz animatorów innych grup parafialnych. Wspólnota działa często bez księdza. Katecheza przyparafialna związana z przygotowaniem do sakramentów jest prowadzona przez osoby świeckie, często przez młodzież. Moim zadaniem jest troska o nieustanną formację katechistów. Brak odpowiedniej liczby kapłanów w Argentynie wpływa na brak rozwiniętego życia sakramentalnego, ale jest jednocześnie impulsem do większego zaangażowania świeckich w życie Kościoła. Czasami sobie myślę, że bycie proboszczem w mojej parafii przypomina trochę pracę wizytatora... Przynajmniej raz na dwa tygodnie wizytuję każdą z siedmiu kaplic. Sprawuję Msze świętą i daję możliwość do skorzystania z sakramentu pokuty, a także dowiaduję się o życiu we wspólnocie danej kaplicy.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.