Malarstwo mam w genach

Katarzyna Buganik

|

Gość Zielonogórsko-Gorzowski 21/2014

publikacja 22.05.2014 00:15

– Przez długi czas pracowałem w telekomunikacji, później w hurtowni. Brakowało mi czasu na wszystko. W pewnym momencie stwierdziłem, że nie mogę tak pędzić, ale powinienem zająć się malarstwem, darem, który otrzymałem od Boga – mówi malarz.

 – Pierwszą moją ikoną była ikona św. Mikołaja. Kiedy ją napisałem, odzyskałem wewnętrzny spokój. Często, gdy wyjeżdżam, podchodzę  do tej ikony i dotykam jej dłonią, bo św. Mikołaj to mój patron  – mówi Zygmunt Grocholski – Pierwszą moją ikoną była ikona św. Mikołaja. Kiedy ją napisałem, odzyskałem wewnętrzny spokój. Często, gdy wyjeżdżam, podchodzę do tej ikony i dotykam jej dłonią, bo św. Mikołaj to mój patron – mówi Zygmunt Grocholski
katarzyna buganik /gn

Zygmunt Grocholski od urodzenia mieszka w Przemkowie. Jego zawodem i zarazem pasją jest malarstwo i ikonopisarstwo. – Maluję od dziecka. Wychowałem się między farbami i pędzlami. Moja babcia ze strony mamy z zamiłowania była malarką. Mój pradziadek ze strony ojca też malował, stąd malarstwo mam chyba w genach – mówi artysta.

Narodziny obrazu

Pejzaże, kresowe domy i zagrody, konie, sceny batalistyczne, kwiaty – m.in. te motywy utrwala w swoich obrazach Zygmunt Grocholski. Malarz nie skończył studiów artystycznych, ale sam kształcił się w rozmaitych dziedzinach sztuki. – Czytałem bardzo dużo publikacji na temat sztuki i malarstwa. Każdą technikę musiałem wypróbować. Zajmowałem się również rzeźbą w drewnie, kamieniu i glinie. Dziś nie mam czasu na rzeźbę, bo poświęciłem się głównie malarstwu olejnemu – wyjaśnia malarz. Malarstwo, którym się zajmuje, to olej na płótnie, tworzony techniką impasto, czyli malarstwo fakturalne, którego specyfika polega na grubym nakładaniu farby. – Najpierw rodzi się pomysł i szkic. Ważne jest też umiejscowienie światła na obrazie. Później dopiero nakładam farbę. Kiedyś się tego uczyłem, bo łączenie kolorów wymaga wiedzy, dziś nie patrzę nawet na paletę, bo wiem, jaki kolor jest w danym miejscu. Bardzo często nakładam farby nie pędzlami, ale specjalnymi szpachelkami – tłumaczy Zygmunt Grocholski. – Kiedyś bardzo dużo szkicowałem, malowałem obrazy współczesne inspirowane Salvadorem Dali czy van Goghiem. Fascynuję się również impresjonistami, którzy są dla mnie inspiracją. Tworzę kopie ich obrazów, ale niedosłowne, staram się oddać ich klimat, ale technika jest już bardziej moja – dodaje. Ważnym motywem w malarstwie Zygmunta Grocholskiego jest stara polska wieś. Sentyment do Kresów związany jest z pochodzeniem dziadków i rodziców malarza, którzy z województwa tarnopolskiego przesiedleni zostali na Ziemie Zachodnie i tym samym zamieszkali w Przemkowie. – Moje korzenie to dwa kresowe rody – Grocholskich i Łuczyszynów. Mój dziadek dużo fotografował, dlatego często sięgałem do jego fotografii i malowałem wsie kresowe. Poza tym obserwuję świat. Lubię malować kobiety, bo właśnie one mnie otaczają w domu: żona, dwie córki i moja mama – mówi Zygmunt Grocholski. – Maluję również kwiaty i pejzaże. Mam ogród i on jest także moją inspiracją, bo fascynuję się przyrodą. Często spaceruję, jeżdżę rowerem i nie rozstaję się z aparatem. Dzięki niemu zatrzymuję chwilę i utrwalam ją na zdjęciach, a później przedstawiam to na obrazach – dodaje.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.