Kuźnia świętości

Gość Zielonogórsko-Gorzowski 25/2014

publikacja 19.06.2014 00:15

Z piosenkarką Eleni Tzoka o wizytach w rokitniańskim domu Matki rozmawia Krzysztof Król.

Eleni Tzoka, z domu Milopulos, urodziła się w 1956 roku w Bielawie. Pierwszą płytę długogrającą „Po słonecznej stronie życia” nagrała z Prometheusem w 1977 roku. Z okazji 30-lecia pracy artystycznej wydała książkę  „Nic miłości nie pokona”. To rozmowa  z o. Robertem Mirosławem Łukaszukiem o jej życiu, miłości, cierpieniu i dialogu z Bogiem. Na wniosek dzieci została Kawalerem Orderu Uśmiechu. Jej najnowsza płyta, wydana  w ubiegłym roku, nosi tytuł „Miłości ślad”. Eleni Tzoka, z domu Milopulos, urodziła się w 1956 roku w Bielawie. Pierwszą płytę długogrającą „Po słonecznej stronie życia” nagrała z Prometheusem w 1977 roku. Z okazji 30-lecia pracy artystycznej wydała książkę „Nic miłości nie pokona”. To rozmowa z o. Robertem Mirosławem Łukaszukiem o jej życiu, miłości, cierpieniu i dialogu z Bogiem. Na wniosek dzieci została Kawalerem Orderu Uśmiechu. Jej najnowsza płyta, wydana w ubiegłym roku, nosi tytuł „Miłości ślad”.
Krzysztof Król /GN

 

Krzysztof Król: Mija 5 lat od naszej ostatniej rozmowy. Rokitno to wciąż ważne dla Pani miejsce?

Eleni Tzoka: Oczywiście. Sanktuarium Matki Bożej Cierpliwie Słuchającej w Rokitnie to bardzo ważne miejsce i wiem, że nie jest to tylko moje zdanie. Znam i kocham wiele sanktuariów maryjnych w Polsce i na świecie, ale Matkę Bożą w Rokitnie umiłowałam szczególnie.

Kiedy pierwszy raz przyjechała Pani tutaj?

Zawsze, kiedy odwiedzam to miejsce, z wdzięcznością w myślach i modlitwach, przywołuję zmarłego mojego parafialnego księdza proboszcza Tomasza Maćkowiaka, który w 2003 roku, pielgrzymując z dziećmi komunijnymi do Rokitna, zabrał mnie i po raz pierwszy ukazał piękno tego sanktuarium. Idąc jego śladem, sama do dziś, jak mogę, staram się rozszerzać kult Matki Bożej Cierpliwie Słuchającej i zabieram przyjaciół czy znajomych, by też poznali i pokochali to miejsce. Serdeczność ze strony kustosza sanktuarium księdza Józefa Tomiaka i wszystkich pracujących księży oraz posługujących w Rokitnie sióstr Jezusa Miłosiernego, jaką jest otaczany każdy przybywający tu pielgrzym, sprawia, że można czuć się tu jak w domu.

Dlaczego Pani wciąż wraca do tego miejsca?

W miarę moich możliwości bardzo chętnie wracam przed cudowny obraz Rokitniańskiej Pani Matki Bożej Cierpliwie Słuchającej. Właśnie, Cierpliwie Słuchającej, i wierzę, że wysłuchującej, bo sama tego doświadczyłam niejeden raz. Każdy z nas, żyjących, powołany jest do świętości. To zadanie bardzo trudne, ale i piękne. Świętość jest zażyłością z Bogiem, jest naśladowaniem Chrystusa ubogiego, czystego i pokornego, jest bezgranicznym umiłowaniem ludzi. Każdego dnia staram się tak żyć, by zadane powołanie realizować najlepiej, jak potrafię. Jednak po ludzku też upadam. Wówczas szukam duchowego warsztatu, takiej kuźni świętości, gdzie mogę zatopić się w ciszy i modlitwie kontemplacyjnej, by móc odzyskać potrzebną do życia duchową równowagę. Nikt z nas nie jest pozbawiony trosk, smutków czy tragicznych przeżyć. Potrzebujemy miejsca, w którym możemy zostawić cały ciążący nam bagaż życiowych niepowodzeń. Nie zawsze mamy prawo obciążać naszymi problemami drugiego człowieka. Nigdy nie wiemy do końca, z czym boryka się nasz bliźni. Myślę, że Matka Boża Cierpliwie Słuchająca jest najlepszą Przyjaciółką i Wspomożycielką w takich momentach naszego życia. To właśnie tu, przed obrazem słynącym z licznych cudów, wizerunkiem Najświętszej Panienki, na kalwarii i w ogrodach rokitniańskich odnajduję dla siebie ukojenie w moich osobistych trudnościach. To właśnie tu, do Rokitna, przywożę i zostawiam na ołtarzu wszystkie sprawy moich bliskich, przyjaciół i nieznanych mi ludzi, którzy prosili mnie o modlitwę. Ofiaruję też Msze święte za tych, którzy tego najbardziej potrzebują, i wiem, że bardzo wiele modlitw przed obrazem Matki Bożej Cierpliwie Słuchającej zostało wysłuchanych. Wielu ludzi wraca do mnie i z wdzięcznością potwierdza cudowne uzdrowienia, nawrócenie się i pogłębienie wiary czy też dzieli się, że za sprawą tej modlitwy zostali obdarzeni długo wyczekiwaną łaską potomstwa. Osobiście bardzo głęboko wierzę w sprawczą moc modlitwy i zawsze zachęcam ludzi, by dawali Panu Bogu możliwość działania w nas. Byśmy nie zawsze układali wszystko sami. Pogodzenie się i poddanie woli Bożej daje nam wolność i szczęście.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.