– Na Syberii było strasznie, ale trzymaliśmy się razem i żyjemy – mówi Aniela Józefczyk.
– Trzeba żyć w zgodzie. Pokłócić się można, a nawet czasem trzeba, ale zaraz trzeba godzić się – mówią Aniela i Zdzisław Józefczykowie, małżonkowie od prawie 55 lat. Ten obraz Jezusa Miłosiernego zawisł na ich ścianie po niedawnej peregrynacji
Krzysztof Król /Foto Gość
Aniela Józefczyk i Bronisława Biesiada to siostry. Po wojnie razem z rodzicami przyjechały do Pławia k. Krosna Odrzańskiego i tu mieszkają do dziś. Rodzina Olszewskich, bo takie mają nazwisko panieńskie, przed II wojną światową mieszkała w miejscowości Pustomyty k. Lwowa. – Mama Emilia pochodziła z samego Lwowa. Później tato Michał wziął mamę na parcelacje przy Pustomytach. Najpierw postawili stodołę, potem stajnię, a na końcu dopiero drewniany dom. Mieli cztery morgi ziemi – opowiada pani Aniela. – Kiedyś nas wujek zabrał po latach w tamte strony. Były jeszcze nasz dom i stodoła, a na naszym polu już budynki.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.