Musimy zdążyć

ks. Marcin Siewruk

publikacja 01.04.2015 19:45

1 kwietnia Marcin Grabiński wspólnie z przewodnikami Markiem Kapelą i Andrzejem Zyskowskim wyruszył na trasę drugiego etapu ultramaratonu o długości 107 km z Kostrzyna nad Odrą do Kwilicza.

Musimy zdążyć Lubuski etap ultramaratonu z Berlina do Poznania liczył 107 km ks. Marcin Siewruk /Foto Gość

Pierwszy etap ultramaratonu z Berlina do Poznania, liczący 117 km, biegacze zakończyli o 1.30 w nocy, po krótkim odpoczynku,. Ponieważ zmęczeni sportowcy nie mogli głęboko zasnąć, wyruszyli rano na kolejny etap „Biegu Na Tak”. W trakcie trwania lubuskiego odcinka biegu śmiałkom towarzyszyły bardzo trudne warunki atmosferyczne, huraganowy wiatr, opady śniegu, deszczu i gradu. – Jesteśmy bardzo zmęczeni, ale chcemy dobiec do mety, do Poznania, i musimy zdążyć, bo przecież jutro rozpoczyna się Triduum Paschalne i chcemy w nim uczestniczyć. Liturgia Męki Pańskiej w Wielki Piątek będzie prawdziwym doświadczeniem cierpienia i bólu, który pozwoli mi może lepiej zrozumieć mękę Chrystusa – powiedział inicjator biegu Marcin Grabiński. Na 20-kilometrowym odcinku towarzyszyła ultramartończykom pani Paulina ze Zbąszynia, która przyjechała na trasę biegu zaraz po pracy i chciała chociaż przez chwilę wspierać biegaczy w ekstremalnym wysiłku.

Trasa biegu z Berlina do Poznania nie jest przypadkowa. Poznański „Bieg Na Tak” jest wzorowany na niemieckim biegu „Run of Spirit”, który odbędzie się już po raz 7. w tym roku. Niewidomy biegacz z Polski jest również ambasadorem berlińskiego biegu.

Biegacze, pokonując łącznie trasę o długości 275 km, chcą zwrócić uwagę społeczeństwa na problemy podopiecznych Stowarzyszenia „Na Tak”, opiekującego się osobami niepełnosprawnymi, i wypromować „Bieg Na Tak”. – Chcemy pokazać, że niepełnosprawność nie eliminuje z życia, podejmowania wyzwań; chcemy dodać odwagi wszystkim, którzy stracili nadzieję – mówił Marcin Grabiński.

Ostatni etap z Kwilicza do Poznania liczy 67 km, ale będzie niezwykle trudnym wyzwaniem, ponieważ biegacze na nocleg w Kwiliczu dobiegną najprawdopodobniej ok. godz. 3 nad ranem. Finisz nad Jeziorem Maltańskim planowany jest ok. godz. 17.

– Prośmy czytelników „Gościa Niedzielnego” o modlitwę za nas, żebyśmy dotarli do celu – powiedział Marcin Grabiński.