Wybory okiem politologa

Krzysztof Król

publikacja 25.05.2015 14:34

O podsumowanie drugiej tury wyborów prezydenckich poprosiliśmy politologa Magdalenę Musiał-Karg z Collegium Polonicum w Słubicach.

Wybory okiem politologa Prof. UAM dr hab. Magdalena Musiał-Karg specjalizuje się w zagadnieniach związanych z demokracją bezpośrednią oraz wykorzystaniem nowych technologii w systemach demokratycznych, ze szczególnym uwzględnieniem procesów wyborczych (e-voting) Krzysztof Król /Foto Gość

- Zwycięstwo Andrzeja Dudy świadczy o tym, że Polacy chcą zmian. Po ośmiu latach rządów Platformy Obywatelskiej i po pięciu lat prezydentury Bronisława Komorowskiego - w opinii społeczeństwa - PO dostała sygnał: „Nadszedł czas na zmiany”. To powinno być bardzo duże ostrzeżenie dla PO. Jeśli Platforma się nie zmobilizuje i nie odbuduje przynajmniej częściowo swojego poparcia, może liczyć się z tym, że straci miano „partii rządzącej” - zauważa politolog Magdalena Musiał-Karg.

- W moim przekonaniu istnieje duże prawdopodobieństwo, że w jesiennych wyborach parlamentarnych może dojść do zmiany. Zwycięstwo Dudy na pewno doda mobilizacji Prawu i Sprawiedliwości, by jeszcze intensywniej powalczyć o pełnię władzy w Polsce i by tworzyć rząd - kontynuuje.

Samo rozłożenie głosów nie jest zaskoczeniem. - Spodziewano się, że będzie dość „ciasno” i rzeczywiście tak było: różnica między oboma kandydatami jest dość mała. To co było wyjątkowe w tych wyborach, to fakt, że obaj kandydaci mieli podobne szanse na zwycięstwo. Andrzej Duda wygrał, bo miał o wiele lepiej przygotowaną kampanię wyborczą. Prezydent Komorowski w porównaniu z Andrzejem Dudą był o wiele mniej widoczny. Na tym niewątpliwie przegrała jego kampania, która była o wiele słabsza niż kampania kandydata PiS - zauważa Magdalena Musiał-Karg.

Ustępujący prezydent stracił dużo poparcia. - Co ciekawe, jak się przyjrzymy strukturze oddanych głosów, widać, że Bronisław Komorowski stracił, aż 20,6% wyborców, którzy oddali na niego głosy w wyborach prezydenckich w 2010 roku (dane z exit poll), z kolei Andrzej Duda przejął niemal wszystkich wyborców Jarosława Kaczyńskiego, co świadczy o tym, że ten żelazny elektorat PiS zawsze głosuje lojalnie względem partii - zauważa politolog.

- Andrzej Duda odebrał Bronisławowi Komorowskiego 14,3 % jego wyborców z wyborów parlamentarnych z 2011 roku. To kolejny znak ze strony obywateli, że PO niejako się wypaliła. Poza tym Andrzej Duda zdobył 59,4% osób, które w I turze głosowały na Kukiza. Na Bronisława Komorowskiego zagłosowało 40,6 proc. tych osób. Jeśli chodzi o województwo lubuskie – tu zaskoczenia nie było: około 60% głosowało na Komorowskiego – dodaje.