Habit, nie szpilki

|

Zielonogórsko-Gorzowski 28/2015

publikacja 09.07.2015 00:00

Opowieści powołaniowe. – W „Liście do Diogneta” jest piękne zdanie: „Czym jest dusza w ciele, tym są w świecie chrześcijanie”. Ono dobrze oddaje istotę życia zakonnego. Świat uważa nas za stracone, ale my chcemy pokazać, że istnieje coś ważniejszego. Pokazać cel podróży – tłumaczy s. Beata z Białorusi.

 – Chcemy być znakiem Boga w świecie – mówią z odwagą i radością siostry, które w sanktuarium Matki Cierpliwie Słuchającej w Rokitnie złożą swoje śluby wieczyste – Chcemy być znakiem Boga w świecie – mówią z odwagą i radością siostry, które w sanktuarium Matki Cierpliwie Słuchającej w Rokitnie złożą swoje śluby wieczyste
Krzysztof Król /Foto Gość

Tuż przed ślubami wieczystymi zapytaliśmy sześć sióstr ze Zgromadzenia Jezusa Miłosiernego o historię ich powołania. Gotowych recept na odkrycie powołania nie ma! Najważniejsze to spotkać Chrystusa. – Jak człowiek doświadczy miłości Bożej w swoim życiu, to wtedy może usłyszeć najlepszy plan na życie, Boży plan. Bez osobistego spotkania Jezusa nie da się! – przyznaje mistrzyni junioratu s. Anastazja Dudzińska. – Oczywiście przyjście do zakonu nie oznacza, że klamka zapadła. Na ostateczną odpowiedź i rozeznanie jest przecież 8 lat formacji. Dopiero na koniec są śluby wieczyste. Wiele osób przyszło do zakonu, ale po roku czy trzech latach zrezygnowały. Mam do nich wielki szacunek za odwagę. Bo w jaki sposób dowiedzieć się, czy to życie dla mnie, jeśli nie spróbuję? – dodaje.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.