Wieczny łotr i Pan

Agata Puścikowska

|

GN 29/2015

publikacja 16.07.2015 00:15

Łukasz, zwany Wiecznym, pił kilkanaście piw dziennie. Do tego wódka. Czasem jabol. Po pięciu miesiącach zostawiła go żona. Dno butelkowego dna. A Pan powiedział Wiecznemu: kocham cię! I Wieczny wrócił.

Raper Łukasz „Wieczny” Wieczorek, który na co dzień pracuje w archiwum państwowym,  śpiewa o Panu Bogu, a właściwie o swoim życiu z Bogiem Raper Łukasz „Wieczny” Wieczorek, który na co dzień pracuje w archiwum państwowym, śpiewa o Panu Bogu, a właściwie o swoim życiu z Bogiem
roman koszowski /foto gość

Zarobku z muzyki nie ma. Jego płytę o wdzięcznym tytule „7 na 7”, czyli siedem grzechów głównych na siedem cnót głównych, opowiadającą o walce dobra ze złem, można ściągnąć za darmo z internetu. Są jakieś pieniądze za koncerty. Niewiele i rzadko. Ale to wystarczy. Łukasz „Wieczny” Wieczorek nie gra dla pieniędzy, tylko dla Pana.

Rap o życiu

Wieczny swoje teksty pisze sam. Specyficzny rodzaj muzyki wymaga innego myślenia i innych metafor. Wszystko musi być dobre, musi brzmieć. – Tekst nie może wypadać z bitu, bo to byłoby jak fałsz w piosence – Wieczny stara się laikowi tłumaczyć raperskie zmagania. – Wszystko trzeba dograć. Czasem pomysły wpadają nagle. Żeby dograć utwór, to nawet dwa miesiące trwa. Robię rap chrześcijański. Oczywiście w skrócie tak się mówi, schematycznie. Robię po prostu rap o swoim życiu, życiu z Bogiem. Zawsze jak coś znika, trzeba dziurę wypełnić. Dziurę po procentach wypełniły u mnie (dość święte) bity – opowiada. Kto słucha Wiecznego? Różni: katolicy wierzący i dzieciaki szukające. I letni katolicy. Ci ostatni proszą: nagrywaj więcej, ale może już nie „kościółkowo”. A Wieczny czasem i napisze coś bardziej „świeckiego”. Ale zawsze, niezależnie od woli, gdzieś się te wartości chrześcijańskie przewijają: chociażby w tekście o prześladowanych za wiarę chrześcijanach. „Bóg to wszystko. A nie wszystko jedno”. – Robię muzykę w międzyczasie. Po pracy zawodowej w archiwum państwowym, gdzieś między wynoszeniem śmieci, zabawą z córką Julią i rozmową z żoną. A do tego szkoła nowej ewangelizacji, gdzie koordynuje Kursy Alfa. I wyjazdy ewangelizacyjne – opowiada Łukasz. Wieczny – przykładny mąż i ojciec, uśmiechnięty, grzeczny i z klasą. Ale nie zawsze tak było...

Łotr i dziecko

–  Jestem teraz we wspólnocie Świętego Dobrego Łotra w Radomiu. W sam raz dla mnie, łotrzykiem byłem kiedyś, choć z rodziny dobrej, kochającej, pełnej. Patologia była jednak na podwórku, koledzy silni i twardzi. Bali się ich wszyscy. – Chciałem być taki sam, a ja chucherko...  Tamci imponowali mi. Już starszy, nadal chudy i słaby, zacząłem radzić sobie inaczej: mocny w gębie, niszczyłem słowem, niszczyłem psychicznie... W podstawówce superuczeń. W liceum nygus.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.