Jak to z chlebem było

Krzysztof Król

publikacja 20.07.2015 13:59

W Białkowie k. Cybinki można było zobaczyć, jak powstaje chleb od ziarenka do bochenka.

Jak to z chlebem było "Godzien jest robotnik zapłaty swojej" - czytamy w 1 Liście do Tymoteusza. Pan Eugeniusz Niparko wciąż nie może sprzedać chleba, który sam upiecze. A chleb - palce lizać! Krzysztof Król /Foto Gość

Najpierw barwny korowód na pole żniwne, a tam modlitwa za żniwiarzy i prezentacja różnych sposobów zbierania plonów - począwszy od żęcia sierpem, poprzez koszenie kosą, żniwiarką i snopowiązałką, a na kombajnie kończąc. Potem pokaz młócenia cepami, mielenia zboża w żarnach i wreszcie - najbardziej wyczekiwany - wypiek chleba tradycyjną metodą. Tak w Białkowie k. Cybinki jest co roku, wszystko w ramach imprezy „Jak to z chlebem było, czyli od ziarenka do bochenka”.

- To dla młodego pokolenia, żeby zobaczyło proces powstawania chleba. Tutaj młodsi i starsi mogą zobaczyć, w jakim trudzie powstaje, zanim znajdzie się w sklepie - mówiła 18 lipca Leokadia Szołtun, prezes Towarzystwa Miłośników Polesia i Białkowa.

Chleb podczas imprezy co roku wypieka małżeństwo rolników - Eugeniusz i Joanna Niparkowie, którzy prowadzą gospodarstwo ekologiczne w Białkowie. Małżonkowie chętnie dzielą się swoimi umiejętnościami przy różnych okazjach, ale już chleba sprzedać nie mogą. W tej sprawie coś się ruszyło, ale do ideału jeszcze daleka droga.

- Jest już ustawa podpisana przez ustępującego prezydenta, która - zdaje się - ma wejść w życie od 2016 roku. Tylko dowcip polega na tym, że ona umożliwia sprzedaż przetworzonych produktów przez rolników bez utraty statusu rolnika. Nie trzeba więc zakładać działalności pozarolniczej, żeby sprzedawać. Problem polega na tym, że ustawa nie porusza kwestii wytwarzania, czyli można coś sprzedać, ale wytworzyć już nie. Podsumowując, żeby wyprodukować ten chleb, muszę mieć piekarnię, a żeby sprzedać, nie muszę mieć sklepu - wyjaśnia E. Niparko.

- Nasza moc przerobowa to 15-20 bochenków chleba tygodniowo, bo takie mamy moce przerobowe. W myśl nowej ustawy, gdybyśmy chcieli wytwarzać chleb, musielibyśmy spełnić takie same warunki jak ci, którzy pieką setki czy tysiące chlebów dziennie - dodaje.

W tym roku dodatkowo odbył się Piknik Wołowy, w ramach którego można było skosztować m.in. „Dań z wołowiny dobrej gospodyni”. Podczas imprezy można było także wesprzeć remont wieży miejscowego kościoła.