Już drżą przed zimą

kk

|

Gość Zielonogórsko-Gorzowski 30/2015

publikacja 23.07.2015 00:00

Koniec schroniska dla bezdomnych w Żukowicach k. Głogowa? Jeśli nic się nie zmieni, kilkadziesiąt osób trafi jesienią na bruk.

 Mieszkańcy dbają o swój dom. Do tego hodują kozy, kury, świnie i kaczki, a także uprawiają ogród Mieszkańcy dbają o swój dom. Do tego hodują kozy, kury, świnie i kaczki, a także uprawiają ogród
Krzysztof Król /Foto Gość

Do mrozów jeszcze daleko, ale mieszkańcy Przytuliska dla Najuboższych im. św. Siostry Faustyny w Żukowicach już drżą przed nadchodzącą zimą. – Dla mnie to dom. Jak zamkną, to pójdę pod most albo znajdę grubszą gałąź, żeby się powiesić. Nie zabierajcie mi tego – błaga 40-letni Tomasz.

Po 16 latach nielegalne

Przytulisko prowadzi Stowarzyszenie „Bractwo Jana Pawła II”, działające przy parafii pw. Miłosierdzia Bożego w Głogowie. Pomysł przyniosło życie i... papież. – Jan Paweł II prosił przed Wielkim Jubileuszem Roku 2000 o żywe pomniki. Poza tym, kiedy rozpoczęła się budowa naszego kościoła parafialnego, wiele osób przychodziło, prosząc o pieniądze, ale ja proponowałem im najpierw pracę, a potem pieniądze – wspomina proboszcz ks. Janusz Idzik. – To wszystko natchnęło mnie, żeby pojechać do Agencji Nieruchomości Rolnej, gdzie zapytałem, czy nie mogliby użyczyć nam opuszczonych budynków w Żukowicach. I zgodzili się.

Kłopoty przytuliska zaczęły się wiosną tego roku, po kontroli straży pożarnej. Za długi okazał się korytarz, a niezgodne z przepisami – drewniane schody. Przy okazji wyszło na jaw, że budynek jest wykorzystywany niezgodnie z przeznaczeniem zapisanym w planie zagospodarowania przestrzennego. Krótko mówiąc – w budynku można mieszkać, ale nie może być w nim prowadzona taka działalność jak przytulisko. Tych nieprawidłowości dopatrzono się dopiero po 16 latach użytkowania schroniska. O wszystkim dowiedział się powiatowy inspektor nadzoru budowlanego, który w specjalnym piśmie w 6 punktach wyszczególnił dokumenty potrzebne do dalszego funkcjonowania. Informacja trafiła także do Agencji Nieruchomości Rolnych, która nie zgodziła się na dalsze wynajmowanie popegeerowskich budynków parafii, tłumacząc to bezpieczeństwem przebywających tam osób. Termin upływa w październiku. Jeśli nic się nie zmieni, kilkadziesiąt osób znów trafi na bruk.

– Przez 16 lat było wszystko dobrze. Przechodziliśmy kolejne kontrole i nikt nigdy nie powiedział, że coś jest nie tak, a teraz nagle dopatrzono się rażących niedociągnięć – mówi ks. Idzik. – Zawsze wypełnialiśmy zalecenia ANR. W piśmie z 3 marca 2015 r. polecono nam uzupełnić rynny i zrobiliśmy to. Mieliśmy uzupełnić dachówki na budynkach gospodarczych i też to wykonaliśmy. Wszystko mamy na papierze – dodaje Tomasz Matuszak, wiceprezes Stowarzyszenia „Bractwo Jana Pawła II”.

Nie zapominajmy o ludziach

Bezdomni są załamani. W przytulisku obecnie jest 35 panów, ale w zimie bywa ich nawet 100. Warunki są skromne, ale niczego nie brakuje. Są tu: świetlica, łaźnia, pralnia, kuchnia, stołówka, a nawet kaplica. Przez 16 lat przez przytulisko przewinęło się 3 tys. mężczyzn z całej Polski. Trafiają tu ze szpitala, przywozi ich policja, niektóre osoby kieruje opieka społeczna, a inne przychodzą same. – Odkąd jest przytulisko, nie było w Głogowie przypadku zamarznięcia – podkreśla T. Matuszak.

Od 4 lat w przytulisku mieszka Krzysztof. 41-latek opiekuje się tu osobami starszymi i niedołężnymi. – Trochę narozrabiałem w życiu. Stałem się bezdomny przez własną głupotę, ale w tym miejscu zrozumiałem, że to moja wina. Z czasem odnowiłem kontakt z rodziną i teraz już rozmawiam ze swoim synem. Tutaj odzyskałem szacunek do samego siebie – mówi pan Krzysztof. – Jak zamkną przytulisko, to znowu wrócę na ulicę. Spałem już w życiu po altankach, piwnicach, strychach, a nawet śmietnikach. Czy trudno zrozumieć, że my nie mamy gdzie pójść? Takich przytulisk jest bardzo mało. Nie jestem święty i mam wiele za uszami, ale mam prawo do dachu nad głową. Nie jesteśmy przecież jakimiś śmieciami, ale ludźmi.

Pan Henryk mieszka tu 6 lat z przerwami. Jest spawaczem, ale nie może pracować z uwagi na poważny uraz kręgosłupa. – Jak znalazłem się na ulicy? Skończyły się pieniądze, skończyło się małżeństwo, a żona znalazła sobie młodszego – zwierza się 57-latek. – Dostaję 670 zł renty. Za takie pieniądze nie mam szansy, by znaleźć mieszkanie i się utrzymać. Nie wiem, co zrobię, gdy zamkną przytulisko. Nasz kraj przyjmuje uchodźców, a dla nas nie ma dachu nad głową? Nie chcemy nic za darmo. Przecież płacę tu za siebie – dodaje.

Stowarzyszenie „Bractwo Jana Pawła II” zapowiada walkę o przytulisko w Żukowicach. – Szukamy pomocy wszędzie. Zwróciliśmy się z prośbą o interwencję w naszej sprawie do wicepremiera Janusza Piechocińskiego. Liczymy na pomoc państwa, bo przecież wspieramy je w trosce o ludzi najuboższych. Oczywiście, równolegle szukamy też nowej lokalizacji, bo nie chcemy zostawić naszych podopiecznych z niczym – wyjaśnia ks. Idzik. – Niech Agencja Nieruchomości Rolnych przedłuży nam umowę na 2 lata, a my dopełnimy wszelkich formalności – zapewnia T. Matuszak.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.