publikacja 09.11.2015 12:42
Wojskowi eksperci ustalili, że do pożaru czołgu Leopard 2A4 doszło przez wadliwą amunicję. Do czasu wprowadzenia poprawek technologicznych wojsko wstrzymało zakupy tego rodzaju nabojów.
Wypadek w Świętoszowie
W wyniku pożaru czołgu Leopard 2 czterech żołnierzy zostało rannych. Jeden z nich zmarł później w szpitalu wskutek odniesionych ran
chor. Rafał Mniedło
Do pożaru czołgu 2A4 doszło 17 września br., podczas ćwiczeń ogniowych 1 batalionu czołgów z 10. Brygady Kawalerii Pancernej na poligonie w Świętoszowie.
Przyczyny wypadku ustalała kilkunastoosobowa komisja złożona z przedstawicieli Inspektoratu Wojsk Lądowych Dowództwa Generalnego, Inspektoratu Wsparcia oraz 11 Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej. Odrębne śledztwo w tej sprawie nadal prowadzi Wojskowa Prokuratura Garnizonowa we Wrocławiu.
Z wojskowego raportu wynika, że przyczyną pożaru czołgu była wadliwa konstrukcja amunicji ćwiczebnej.
Zaraz po wypadku w Świętoszowie został wprowadzony zakaz użycia kilku tysięcy nabojów kalibru 120 mm, pochodzących z partii amunicji używanej podczas zajęć poligonowych.
Inne partie po pozytywnych strzelaniach testowych zostały dopuszczone do użycia podczas ćwiczeń. Teraz wojsko całkowicie wstrzymało ich zakup.
- Amunicja zostanie poddana dodatkowym badaniom. Konieczne też będzie wprowadzenie poprawek technologicznych. Musimy mieć pewność, że do podobnych zdarzeń już nie dojdzie - tłumaczy ppłk Artur Goławski, rzecznik prasowy Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych.
- Gotowość do udziału w tych pracach zgłosiła również strona niemiecka. Propozycja współpracy została przyjęta - dodaje rzecznik DGRSZ.
Po zapoznaniu się z raportem gen. broni Mirosław Różański, dowódca generalny, nakazał dowódcom jednostek objąć szczególnym nadzorem postępowanie z amunicją w szkoleniu wojsk.
- Ma być pełna kontrola nad amunicją od momentu jej wyprodukowania, poprzez transport, przechowanie, pobranie z magazynu, aż do momentu wystrzelenia. Te procedury oczywiście wcześniej były, ale teraz będą przestrzegane jeszcze rygorystyczniej - informuje ppłk Goławski.
Wobec osób, których zaniechania doprowadziły do użycia wadliwej amunicji podczas szkolenia, podjęto działania dyscyplinarne.
Przypomnijmy, że w wyniku pożaru czterech żołnierzy zostało rannych. Jeden z nich, szer. Michał Pawlicha, po trzech tygodniach zmarł w szpitalu w Łęcznej. Jego pogrzeb odbył się 14 października w Kożuchowie.