Mamuś, nie umieraj!

kk

|

Zielonogórsko-Gorzowski 06/2016

publikacja 04.02.2016 00:00

– Wypuszczamy gołębie na loty, a później siadamy przed domem i czekamy, aż przylecą. To niesamowity czas … Najgorzej jak nie wrócą. Wtedy łza się w oku zakręci – przyznaje pani Jolanta.

 – Przed rozpoczęciem lotów i po zakończeniu spotykamy się z naszym kapelanem ks. Henrykiem Laszczowskim  na Mszy św. Zawszę dziękuję za nasze ocalenie – mówi pani Jolanta – Przed rozpoczęciem lotów i po zakończeniu spotykamy się z naszym kapelanem ks. Henrykiem Laszczowskim na Mszy św. Zawszę dziękuję za nasze ocalenie – mówi pani Jolanta
Krzysztof Król /Foto Gość

Ten dzień – 28 stycznia 2006 r. – Jolanta Czekalska z Połupina k. Krosna Odrzańskiego będzie pamiętać już do końca swych dni. To wtedy doszło do największej we współczesnej Polsce katastrofy budowlanej w hali Międzynarodowych Targów Katowickich. Pod ciężarem śniegu zawalił się dach. W budynku było wtedy ok. 700 osób. Wśród nich Lubuszanie. 65 osób zginęło, 140 zostało rannych. Jedną z ofiar śmiertelnych był Mieczysław Kawa z Jasienia. – Wielu ludzi odeszło tego dnia. Wspaniali ludzie zginęli – mówi pani Jolanta, której udało się przeżyć. Pokazuje miesięcznik „Hodowca” wydany po tragedii, a na stronie tytułowej zdanie: „Życie człowieka jest jak życie gołębia. Gdy nadejdzie ten najważniejszy dzień, każdy musi odlecieć sam!”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.