Pastor, pomódl się za mnie

Krzysztof Król


|

Zielonogórsko-Gorzowski 13/2016

publikacja 24.03.2016 00:00

Historia pewnego zmartwychwstania. Pracuje na bramce w dyskotece, trenuje kick-boxing, chodzi na siłownię, dużo biega. Ale praca i sport nie są na pierwszym miejscu. Wcześniej jest żona i syn, a przede wszystkim Bóg. Wszystko zaczęło się w więzieniu, kiedy wziął do ręki Pismo Święte.


– Mam nadzieję, że kiedyś jak Dobry Łotr będę w raju.
Może jeszcze nie dziś, ale kiedyś tak… – mówi Grzegorz – Mam nadzieję, że kiedyś jak Dobry Łotr będę w raju.
Może jeszcze nie dziś, ale kiedyś tak… – mówi Grzegorz
Krzysztof Król /Foto Gość

Tak naprawdę wychowałem się na ulicy – rozpoczyna swoją opowieść Grzegorz z Nowej Soli. – Jak tylko posłali mnie do szkoły, to już kombinowałem, jak tu się urwać z domu na dwór. Miałem starszych kolegów, którzy już liznęli świata przestępczego. Kilku nawet miało wyroki. To wtedy mi imponowało. Przede wszystkim podobały mi się ich zasady. Dla nich „tak” to było „tak”, a „nie” to było „nie”. Nie było szarego koloru, był albo czarny, albo biały. Jak powiedzieli coś, to zawsze tak było. Niestety, wiązało się to u nich z nielegalnym zarabianiem pieniędzy.


Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.