Co Pan Bóg robi na rondzie?

kk

|

Zielonogórsko-Gorzowski 14/2016

publikacja 31.03.2016 00:00

Traktuję to miejsce jak własny dom, a proszę mi wierzyć – już dawno tego słowa nie wypowiadałem – mówi bezdomny Janek, który mieszka tu już od września.

Słowa papieża Franciszka o wychodzeniu na peryferie potraktowali dosłownie. Stworzyli dom, w którym schronienie znajdują samotne matki z dziećmi, kobiety przeżywające dramaty rodzinne czy bezdomni mężczyźni. Ale nie o dach nad głową tutaj tylko chodzi.

Byli bezdomni i znalazł się dom

Chrześcijańska Fundacja Rozwoju Osobistego „Rondo” chce przekazywać Dobrą Nowinę nie tylko słowem, ale też życiem. – Idea rodziła się kilka lat. Wszystko zaczęło się we franciszkańskiej Fraternii przy parafii pw. św. Franciszka z Asyżu w Zielonej Górze. Pomysł kiełkował, a dojrzeliśmy do założenia fundacji – wyjaśnia Wojciech Wekwert, wiceprezes. – Nazwa nawiązuje do żartu: „Co Pan Bóg robi na rondzie? Nawraca!”. Przecież każdy z nas znalazł się w swoim życiu nie raz na takim rondzie i zastanawiał się, czy pojechać w prawo, w lewo, prosto, a może zawrócić. Często spotykają nas w życiu różne trudne sytuacje, kiedy stawiamy sobie pytanie: „Co dalej?”. My chcemy szukać odpowiedzi i rozwijać się w Bogu. Nie chodzi nam jednak o zaliczanie kolejnych kursów i zdobywanie nowych kompetencji, dzięki którym będziemy mogli dostosować się do tego świata i osiągnąć sukces. My chcemy rozwijać się w kierunku Pana Boga – dodaje Małgorzata Stachowska, prezes Fundacji, która od ponad pół roku prowadzi dom dla osób w trudnej sytuacji życiowej przy ul. Malczewskiego. Początkowo wcale jednak o tym nie myśleli. – Po prostu chcieliśmy głosić innym ludziom, że mamy kochanego Tatę w niebie. Chodziło nam o to, aby nie działać tylko przy kościele, ale też wyjść na zewnątrz i głosić Jezusa na różne sposoby – wyjaśnia Wojtek. – Dom powstał praktycznie z dnia na dzień. Gdy bezdomni powiedzieli, że potrzebują dachu nad głową, na drugi dzień zjawili się ludzie, którzy powiedzieli, że mają taki dom. Stwierdziliśmy, że nie wystarczy przyjść do osoby bezdomnej i powiedzieć: „Jezus Cię kocha!” i pójść sobie. Trzeba jej coś konkretnego zaproponować, pomóc się podnieść – dodaje Magda.

Dać siłę do chwycenia wędki

Od grudnia dom jest wpisany do rejestru wojewody lubuskiego jako placówka zapewniająca miejsca noclegowe. W domu jest 12 pokoi i osiem łazienek. Maksymalnie może tu mieszkać 20 osób. Dom ma swój regulamin i zasady. Obowiązują m.in. cisza nocna, całkowity zakaz picia alkoholu, sprzątanie domu. – Zatrudniamy jedną osobę, która jest odpowiedzialna za funkcjonowanie domu, prowadzi różne zajęcia, pomaga pisać pisma i kieruje do specjalistów. Mieszkańcy mają zapewnione produkty żywnościowe, ale posiłki muszą sobie przygotować sami. Jeśli chcemy pomóc tym osobom w usamodzielnieniu, to też nie możemy ich wyręczać w codziennych obowiązkach – zauważa Magda, a Wojtek dodaje: – Chodzi nam, aby osoby przychodzące do nas stawały się samodzielne. Często są mocno poturbowane życiowo, pragną zmienić swoje życie, ale nie wiedzą po prostu od czego zacząć. Dlatego pomagamy im to wszystko wyprostować, np. napisać pismo do sądu, zawrzeć ugodę z komornikiem, załatwić zasiłek, pomóc znaleźć pracę. Niektórzy już usamodzielnili się – podjęli terapię, znaleźli pracę, wynajęli samodzielny pokój. Oczywiście są też takie osoby, które wciąż stoją w miejscu. Może to jeszcze nie ich czas. Istnienie takiego domu nie było by możliwe bez pieniędzy. Większość z nich pochodzi z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, które kierują daną osobę do domu wsparcia. – Nie zawsze jest tak kolorowo, niektóre osoby nie dostają wsparcia z MOPS. Ale my oczywiście przyjmiemy każdego potrzebujacego – zapewnia Magda. – Są też darczyńcy, którzy nas wspierają i pieniądze dzięki Bogu na razie się znajdują – dodaje Wojtek.

Dom „Talitha kum”

Choć prowadzenie takiego domu nie jest proste i co chwila niesie nowe wyzwania, zielonogórzanie przekonują, że warto to robić. – My nie oceniamy tych ludzi, bo nie jesteśmy od oceniania. Nazwaliśmy nasz dom: „Talitha kum” („Dziewczynko, mówię Ci, wstań!”). Chcieliśmy przez to pokazać, że nawet z najtrudniejszej rzeczy Pan Bóg może wyprowadzić dobro i postawić człowieka na nogi – zapewnia Wojtek. – Dlatego do osób w domu staramy się docierać małymi krokami z Dobrą Nowiną. Naszym duchowym opiekunem fundacji jest franciszkanin o. Paweł Kijko, który delikatnie próbuje trafić do naszych mieszkańców – dodaje Magda. Na domu zielonogórzanie nie chcą poprzestać. – Raz w miesiącu chcemy u franciszkanów organizować „Wieczory Chwały”. Poza tym, od 17 do 19 czerwca, dla wszystkich chętnych rekolekcje poprowadzi dominikanin o. Adam Szustak. W przyszłym roku chcielibyśmy sprowadzić do Zielonej Góry amerykańską grupę „Balet Magnificat”, której taneczne spektakle opowiadają o Bogu. Poza tym marzy nam się żłobek katolicki i dom rekolekcyjny, w którym wspólnoty z całego miasta mogłyby rozwijać się duchowo – mówi z uśmiechem Magda. Chciałbyś pomóc? Napisz: fundacja.rondo@gmail.com albo zadzwoń: 609 730 040, 516 461 499

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.