Ludzie otwartych drzwi

Zielonogórsko-Gorzowski 31/2016

publikacja 28.07.2016 00:00

Z ks. Witoldem Lesnerem rozmawia Krzysztof Król.

Ks. Witold ze swoimi parafianami z Kuby z wizytą w diecezjalnej Caritas, która prowadziła dla nich zbiórkę w ramach akcji „Bilet dla Brata”. Misjonarz przed wyjazdem na Kubę był kierownikiem  „Gościa Zielonogórsko- -Gorzowskiego”. Ks. Witold ze swoimi parafianami z Kuby z wizytą w diecezjalnej Caritas, która prowadziła dla nich zbiórkę w ramach akcji „Bilet dla Brata”. Misjonarz przed wyjazdem na Kubę był kierownikiem „Gościa Zielonogórsko- -Gorzowskiego”.
Krzysztof Król /Foto Gość

Krzysztof Król: Ile to już minęło od naszego ostatniego spotkania?

Ks. Witold Lesner: Prawie dwa lata, a dokładnie 21 miesięcy. (śmiech) Co wniósł ten czas w Twoje życie? Przede wszystkim poczucie, że jestem potrzebny. Parafia pw. św. Józefa w miejscowości Guisa istnieje 251 lat, a ja jestem pierwszym księdzem, który tu mieszka. To jest dla nich ważne, że ksiądz jest z nimi cały czas. Tego w Polsce nie czuć, bo księży jest dużo, a do ludzi docierają głównie te negatywne informacje i często widzą w kapłanach darmozjadów i obiboków. Na Kubie chcą księdza i cieszą się, że on z nimi jest. I nie chodzi tylko o odprawianie Mszy św., spowiadanie i nauczanie, ale też o zwykłe, codzienne bycie.

Dostępne jest 15% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.