Odwdzięczam się za to, co dostałam

ks. Marcin Siewruk

|

Gość Zielonogórsko-Gorzowski 05/2017

publikacja 02.02.2017 00:00

Gdy kochamy Boga, nie ma rzeczy niemożliwych. Można nawet wyjechać do pracy w sierocińcu w Jerozolimie.

Bohaterka tekstu (pierwsza od lewej) i Anna Wywiał podczas konsekracji w 2013 r. Bohaterka tekstu (pierwsza od lewej) i Anna Wywiał podczas konsekracji w 2013 r.
Krzysztof Król /Foto Gość

Smutek, pustka i absolutna bezradność opanowały panią Danutę po śmierci męża. – Byłam zaradną i odważna kobietą, ale gdy zmarł mój mąż, stałam się niedołężna. Miałam 64 lata, chodziłam do pracy, musiałam sobie radzić z wieloma problemami. Dostawałam ataków duszności, podnosiło mi się ciśnienie. Wydawało mi się, że umieram i wtedy wzywałam pogotowie. Przez te ataki ciągle ktoś musiał być przy mnie, najpierw córka, potem teściowa – opowiada Danuta Preisner.

Dostępne jest 7% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.