Zmęczeni, ale szczęśliwi

Krzysztof Król

publikacja 08.04.2017 22:49

Z drewnianym krzyżem poszli do Matki Bożej Królowej Pokoju. Mowa o Ekstremalnej Drodze Krzyżowej z parafii pw. Miłosierdzia Bożego w Zielonej Górze do Otynia.

Zmęczeni, ale szczęśliwi Uczestnicy EDK z Zielonej Góry do Otynia Krzysztof Król /Foto Gość

Na trasę z parafii pw. Miłosierdzia Bożego w Zielonej Górze do sanktuarium Matki Bożej Królowej Pokoju w Otyniu, na oficjalnej stornie EDK, zapisało się 119 osób. – Na miejscu dopisywały się jeszcze osoby i jak liczyliśmy w drogę wyruszyło 126 osób. Widać w całej Polsce ludzi przybywa – wyjaśnia lider Lesław Barczyński.

Liderzy tej trasy nie spodziewali się, aż tyli uczestników. – Na facebooku przeczytałem hasło: „Stwórz własną trasę”. Nie wczytywałem się w szczegóły, ale zaproponowałem trasę do sanktuarium Matki Bożej Królowej Pokoju w Otyniu. Po dwóch dniach dostałem telefon  centrali z Krakowa, żeby przyjechać na szkolenie. Mówiłem, że nie dam rady i nie ogarnę tego bo mam firmę, ale w lutym dostałem telefon o koordynatora diecezjalnego, który namawiał mnie na organizację. Zdecydowałem się, zacząłem działać i nie żałuję – wyjaśnia Lesław Barczyński.

Po dojściu na miejsce nikt nie ukrywał zmęczenia, ale też radości z przebytej trasy. – Było bardzo ciężko. Do ósmej stacji przeżywałem Drogę Krzyżową, a potem starałem się ją po prostu przeżyć. To moja trzecia wyprawa. Najpierw poszedłem do Gostynia, potem do Świebodzina i teraz do Otynia. Można przez ten czas przemyśleć cały rok – mówił zaraz po dojściu Dariusz Bruździński.

– Było bardzo trudno. Przy trzeciej stacji nawet wywróciłem się. To niesamowita droga, która przyniosła zmianę. Modlitwa, którą cały czas powtarzałem spowodowała we mnie bardzo dużą przemianę – podkreślał na gorąco Micha Susek.

W drogę wyruszyli też małżonkowie. – Szliśmy razem już drugi raz. W zeszłym roku poszliśmy do Świebodzina. To jest fajne zwieńczenie Wielkiego Postu. Dla nas to miejsce ma wyjątkowe znaczenie bo tutaj się poznaliśmy w 1999 roku pod ścianą w kościele przy okazji pieszej pielgrzymki na Jasną Górę. A teraz mamy dziesiątą rocznicę ślubu więc wszystko bardzo fajnie się układa. A jest za co dziękować – mówili po przyjściu Aneta i Tomasz Holeniewscy.